Marta Bilecka i jej obrazy przyciągnęły do naszej galerii sporą grupę miłośników malarstwa. Autorka pokazała 14 płócien, będących przeglądem jej dokonań z ostatnich kilku lat. Motywem przewodnim wystawy – zgodnie z tytułem – artystka uczyniła wodę, rzeki i morza wypełniające po horyzont przedstawiane krajobrazy, oblewające zarówno syntetycznie namalowane skały, jak i fantastyczne labirynty wymyślonych miast. Symbolika wody i symbolika labiryntu nakładają się na siebie, tworząc opowieść o odradzającym się życiu, które jest ciągłym szukaniem własnej drogi do duchowego rozwoju.
Twórczość Marty Bileckiej stała się inspiracją do postawienia kilku bardzo ciekawych pytań. Artystkę musiała określić, czym jest dla niej tytułowa odyseja, kto odbywa tę podróż i czym jest pokazany na obrazach krajobraz. Próbowała też odpowiedzieć na pytania o związki z surrealizmem, o perspektywę z której ukazany jest świat jej obrazów, o stosowaną kolorystykę i formaty płócien. Przyznała, że ostatnio dąży w swych pracach do syntezy, że metodą prób i błędów znalazła optymalny dla niej format wydłużonego prostokąta i że rozpoczynając malowanie, do końca nie wie, jakiego zestawu barw użyje.
Pytana o (nie)obecność człowieka w jej obrazach, artystka odpowiedziała, że w każdej pracy obecny jest ktoś, kto przedstawiony pejzaż kontempluje. To jego przeżycia są tu zobrazowane – pejzaż jest właściwie pejzażem wewnętrznym. W tym kontekście dyskutowany był problem światła w tych obrazach – zdaniem autorki nie są to obrazy realistyczne, w których można łatwo określić źródła padającego światła. To raczej tajemniczy wewnętrzny blask rozświetla ukazywaną rzeczywistość.