Słucham i szukam… w słuchanych piosenkach ciekawych, inspirujących fraz, zdań wpadających przez ucho do mózgu. Kilka dni temu byłem na koncercie, od kilku dni podśpiewuję pod nosem, obracam w ustach słowa, improwizuję na motywach. Nie wiem, czy Adam Nowak rozpoznałby w tych improwizacjach swoje myśli, ale być może byłby szczęśliwy. Może będzie szczęśliwy jutro, gdy ukaże się ten tekst.
Jutro możemy być szczęśliwi/ jutro możemy tacy być. A czemu nie dziś? Przysłowie „co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj” spora część ludzi dowcipnie odwraca, tak by brzmiało: co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro. Zwolennicy przysłowia mają wolny dzień jutro, zwolennicy przysłowia w wersji à rebours wolne mają dzisiaj. Ja na przykład swoje zeznania podatkowe wypełniam zawsze 30 kwietnia. Przepraszam, nie zawsze – w tym roku wypełniłem 2 maja. I wcale nie dlatego, że mam coś do zapłacenia – na ogół mam kilka złotych zwrotu. Wypełniam PIT w ostatnim możliwym terminie, bo po prostu wcześniej mi się nie chce. Odkładam to, podobnie jak w szkole odkładałem na ostatnią chwilę odrabianie prac domowych, co nierzadko zatruwało mi myśli w dniach swobody. Z drugiej strony, wykonasz pracę wcześniej – zawsze znajdzie się nowa. Czy bycie szczęśliwym jest bardziej pracą czy hobby realizowanym w czasie wolnym? Możesz być szczęśliwy jutro – bądź szczęśliwy dziś!
To co było jest spełnione/ błądzę tylko w jedną stronę więc… Ja na ogół błądzę w prawo, inni błądzą w lewo. Gdy w lesie będziemy cały czas skręcać w jednym kierunku, możemy godzinami kręcić się w kółko, powracając wiele razy na tę samą polanę. Podobnie na pustyni – piaskowej czy lodowej – wystarczy mieć jedną nogę trochę krótszą, stawiać nierówne kroki, by w bezkresnej przestrzeni zataczać wielkie koła. Błądzić w jedną stronę. Ale błądzić można też zakosami, lekko zawianym krokiem zataczać się od bandy do bandy. Z lewej strony banda, z prawej banda – wszystko dla naszego dobra, byśmy nie wypadli poza tor.
Tor zaczyna się pod sklepem, a kończy w polu. W piątkowe wieczory palimy tam gumy w naszych dwudziestoletnich, tuningowanych furach. Żyjemy w kraju cudownych metafor/ w czasach początków złudzeń i zmian. Moją ulubioną metaforą polskości jest kolejka do pocztowego okienka w ostatni dzień składania PIT-ów. Właśnie dlatego tak zwlekam i przeciągam. 30 kwietna, tuż przed północą, jedyna czynna w mieście poczta – główna, ale trochę z boku, przy dworcu. Kolejka liczy ze dwieście osób, każda z kopertą i formularzem. Niektórzy jeszcze coś dopisują, inni dowcipkują, ktoś proponuje piwo. O dwunastej następuje zmiana daty, ale jest jak w reklamie przyniesionego właśnie z pobliskiej Żabki piwa – czas się cofa. Pani urzędniczka nie przestawia cyferek w datowniku i nadal przyjmuje zeznania, lekko już wczorajsze. Potomkowie chłopów i sarmackiej szlachty cieszą się, że ograli system. Unia grozi nam sankcjami za nieprzestrzeganie procedur.
Aż trudno uwierzyć, ale trudno też nie wierzyć. Trudno nie wierzyć w nic. Święta prawda. Jedni wierzą w Boga, honor i ojczyznę, drudzy w postęp, prawa człowieka i procedury. Niektórzy wierzą w sztukę i wyrafinowany gust, inni w demokrację i głos ludu, często mniej wyrafinowany. Ale wierzyć (albo nie wierzyć) w nic? To już łatwiej nie wierzyć w Nietzschego. Zresztą niewiara to też wiara, wiara w niewierzenie. Niewiara to wiara na miarę. Na miarę naszych czasów czy na miarę szyta u krawca-nihilisty? Ale kto dziś szyje sobie światopogląd? Niedomyte dusze ubieramy w sieciówkach albo second handach. Ale i tak warto żyć.
Płyta się kończy jak noc i pomysły. Talerzyk leży jak leżał. Może coś rzucicie poecie-śpiewakowi?
Zdjęcie ze spotkania z Adamem Nowakiem w Stacji Nowa Gdynia, przed koncertem 17 czerwca – foto: Zdzisława Ślęzak.