Mój poprzedni felieton nie wszystkim przypadł do gustu. Być może rzeczywiście był słaby, być może wszystkim nie można dogodzić. Wśród głosów krytyki powrócił dobrze znany motyw: Łatwo kpić z innych, a gdyby tak ktoś kpił z ciebie? Byłoby ci przyjemnie? Przyznaję – raczej nie. Ale gdybym to ja sam się z siebie trochę ponaśmiewał w szczytnym celu zobaczenia swych słabości „w zwierciadle satyry” – to mogłoby być ożywcze. Spróbujmy. Dla niepoznaki ukryję się pod pseudonimem Nasz Ulubiony Felietonista (w skrócie NUF).
NUF jest nie tylko felietonistą, jest też poetą i dziennikarzem. Jako poeta przez 30 lat napisał 5 dobrych strof o 4 psach. Niewiele. Podobną skuteczność osiągnąłby, zapisując słowa losowo wyciągnięte z kapelusza. Co prawda niektórzy krytycy piszą o dwóch innych dobrych wiersza NUF-a, ale są to dane niepotwierdzone naukowo. Przydałoby się tu dziennikarskie śledztwo. Jako dziennikarz NUF dostał nawet nagrodę – za reportaż o słabo radzących sobie finansowo pracownikach sektora kultury. Był to jedyny temat, w który potrafił naprawdę się wczuć. Pisząc o innych sprawach, pozostawał – jak to we współczesnych mediach często bywa – radosnym dyletantem o skłonnościach do wyciągania zbyt pochopnych wniosków.
NUF stawia więc na felietony, cotygodniowe. Przez pierwszą część tygodnia przekopuje prasę, Internet i rzeczywistość w poszukiwaniu tematu. Nuf, nuf, nuf – ryje w stosie gazet, by wyciągnąć jakąś ciekawostkę i obrobić ją na pięć znanych od dawna sposobów. Pierwszy to hiperbolizacja, czyli przesada. Wyolbrzymia się zjawisko, zdarzenie bądź wypowiedź, doprowadzając rzecz do absurdu, co bywa zabawne. Drugi sposób to językowa gimnastyka artystyczna – te wszystkie literackie aluzje, parafrazy tytułów, przekształcanie związków frazeologicznych, gry słów i aliteracje, przeszczepione do felietonu z poezji współczesnej. Na ogół równie nieudane. Trzeci sposób polega na zapętlaniu motywów: opisuje się dwa lub trzy zjawiska, przeplatając wątki, by powstał efektowny splot. Czasami powstaje kolorowy supeł. Czwarty sposób opiera się na koncepcie – wymyśla się tu jakąś alternatywną wersję zdarzeń, jakieś „a co by było, gdyby” i fantazjuje do woli. Jest jeszcze metoda odbicia się od cytatu – w celach polemicznych bądź komentatorskich (można ją łączyć z metodą pierwszą). Według tych recept zawsze da się coś sklecić na nieubłaganie zbliżający się termin. N-ufff.
Po publikacji NUF nerwowo czeka na reakcje czytelników. Jak dziecko szukające w szafie gwiazdkowych prezentów, zagląda na Facebooka w nadziei na polubienia. Gdy zamiast polubić, jakiś uczony mąż (albo żona) zruga go w komentarzu, NUF płacze w poduszkę i szuka pocieszenia u mającej już tego dosyć rodziny. Przez resztę tygodnia przeżywa szereg hamletycznych wątpliwości, rozważając, komu niepotrzebnie dokuczył, co mu za to grozi i jak to wygląda w aspekcie moralnym. Czy ktoś taki może pisać dobre felietony? Musi, taką ma pracę.
Mój dzisiejszy felieton zapewne nie wszystkim się spodoba. Jeśli potraficie, napiszcie lepszy – sami sobie o sobie, w ramach autosatyroterapii. Tylko się nie pokaleczcie ostrzem satyry.