Mieściłoby się w rynku, w jakimś średniej wielkości miasteczku gdzieś w powiatowej Polsce. Za kontuarem siedziałby Kornel Filipowicz, który od 10 do 18 przyjmowałby interesantów. Wnętrze mogłoby przypominać zakład zegarmistrzowski, gdzieś na półce drzemałby kot. Ludzie przychodziliby, by mistrz przemienił ich zwykłe historie w prozę wysokiej próby. Tak sobie fantazjuję z okazji wydania przez Znak zbioru Moja kochana, dumna prowincja. Wybór opowiadań Filipowicza wyszedł w sierpniu, w większości księgarń jest jeszcze na półce Nowości.
Na czwartej stronie okładki książkę poleca Jarosław Iwaszkiewicz: Dla mnie to jest jeden z najczystszych, najwybitniejszych naszych prozaików. Jeżeli kiedyś napisał tak autor Panien z Wilka, jeśli dodamy, że miłośnikiem tej prozy jest też Jerzy Pilch, a autorytetem literackim był Filipowicz dla samej Wisławy Szymborskiej (choć częściej jest dziś przedstawiany jako jej życiowy partner), to choćby przez ciekawość warto zajrzeć do środka.
A w środku 17 opowiadań z 9 zbiorów – najstarszy z nich ukazał się w 1968, ostatni, pośmiertny – w 1995. Najwięcej, bo aż cztery utwory pochodzą z tomu Rozmowy na schodach z 1989 roku, czyli z tomu wydanego na rok przed śmiercią autora. Justyna Sobolewska, która dokonała wyboru opowiadań, uczyniła z tych czterech tekstów oś konstrukcyjną książki. Od poświęconego dziecięcym zabawom w wojnę opowiadania Nemezis po studium starości w Rozmowach na schodach – teksty nie są ułożone chronologicznie, lecz tematycznie, tworząc panoramę ludzkiego życia w kilkunastu obrazach. Wybór pokazuje różnorodność tematyczną i stylistyczną tej twórczości: mamy tu teksty liryczne, obyczajowe obrazki, studia dziecięcej osobowości i zwierzęcej natury, groteskowe historie, oniryczną fantastykę, a nawet coś w rodzaju kryminalnego reportażu literackiego. Mimo tej różnorodności ze wszystkich tekstów przebija charakterystyczny styl Filipowicza.
Nie polega on na jakimś językowym mistrzostwie, na stylistycznej wirtuozerii czy fajerwerkach dowcipu. To spokojne, ciepłe, precyzyjnie opowiadane historie, skupiające uwagę czytelnika na niewiele z pozoru znaczącym szczególe. Zaletą tej prozy jest zdolność obserwacji i trochę staromodny ton opowieści. Decydujcie się, moi kochani, czyli o miłości rodzinnej albo Dziewczyna z lalką, czyli o potrzebie smutku i samotności. W tym czyli jest właśnie ten anachroniczny, a może – zgodnie z tytułem – prowincjonalny ton. Prowincja jest nie tylko kochana i dumna, jest też słodka i drażliwa, mądra i chytra. Opisywana czule, choć z nutą delikatnej ironii.
Do obiadu więc siadało u nas nie cztery, ale siedem osób, po obiedzie, przy placku ze śliwkami, kompocie, herbacie, kawie, słuchało się opowiadań wujka o jego niepowodzeniach życiowych – czytamy w opowiadaniu Decydujcie się, moi kochani. Wujek opowiada o podstępnych grach swych partnerów w interesach, przeciągając obiad w okolice podwieczorku. To mógłby opisać Hrabal, zapewne barwniej i bardziej niesamowicie. Filipowicz opowiada prosto, ta proza uspokaja. Toczy się powoli jak wagony pociągu na małej stacji, z której odjeżdżają wujek z ciotką. Powiewamy im chusteczką jeszcze chwilę po tym, gdy przestajemy ich widzieć.
Te opowiadania nie mają mocnych puent, na ogół kończą się zawieszeniem, niespodziewanym urwaniem wątku. W Świadku, który nie umiał mówić przez wiele stron śledzimy historię uprowadzenia i zabicia małej dziewczynki, by na końcu dowiedzieć się, że właściwie nie wiadomo, co się stało, a w ogóle to niedługo potem zaczęły się żniwa i wszyscy we wsi byli tylko nimi zajęci. W Zazdrości zdradzana przed laty żona po śmierci męża odkrywa prawdę i szuka kontaktu z dawną rywalką. W końcu spotyka schorowaną, cierpiącą kobietę na wózku. I znowu nie ma puenty – bohaterka wzdycha i powoli odchodzi w stronę przystanku, podpierając się parasolką. Więc niech i to omówienie tak się skończy…
Ponadto polecam w tym tygodniu:
- film Twój Vincent w łódzkich kinach (Charlie, Cinema City, Helios, Silver Screen)
- festiwal Musica Privata – 14 i 15 października (Fabryka Sztuki, Ciągoty i Tęsknoty, Teatr Szwalnia)
- jam-session Marka Kądzieli – 10 października o 20.00 (Cafe Foto 102, ul. Piotrkowska 102
- Ich czworo Gabrieli Zapolskiej w reż. Małgorzaty Bogajewskiej – 12 października o 19.00 (Teatr im. Stefana Jaracza)
- wystawę Od Matejki do Wojtkiewicza – do 14 października, o 12.00 pożegnalne oprowadzanie po wystawie (Muzeum Pałac Herbsta).