Lech Majewski to jeden z najoryginalniejszych polskich artystów. Reżyser filmowy, teatralny i operowy, twórca videoartu, pisarz, kompozytor. Właśnie ukazał się jego Pejzaż intymny. Podtytuł książki „Rozmowy autobiograficzne o świecie i o sztuce” jest nieco mylący, sugeruje bowiem, że mamy do czynienia z wywiadem. Tymczasem można tu najwyżej mówić o rozmowie Majewskiego z samym sobą albo z wielkimi twórcami z różnych epok (na okładce widzimy twarz autora na tle obrazu Petera Bruegla). Duchowa autobiografia? Też nie do końca – bowiem im bliżej końca książki, tym mniej faktów z życia autora, a więcej jego rozważań o pięknie, prawdzie i tajemnicy. Także krytyki współczesnego świata.
Książka nie rozpoczyna się – jak to w autobiograficznych pozycjach często bywa – od babci, dziadka i rodzinnych opowieści. Rozpoczyna się od ucieczki z domu w wieku 15 lat. Młody Majewski ma dość zamordystycznej szkoły, więc jedzie w Bieszczady, by błądzić po lesie i przez dwa tygodnie pisać wiersze. Potem opisane są coroczne wakacje w Wenecji (wujek przyszłego reżysera uczył kompozycji w weneckim konserwatorium), wspomnienia ze studiów w łódzkiej Szkole Filmowej i anegdoty o spotkanych w pełnym podróży życiu artystach. Kogo nie ma na tej liście: Antonioni i Cortazar, Madonna i Viggo Mortensen, Szajna i Grotowski, Mikołaj Górecki i Józef Skrzek. W takim zestawieniu wygląda to może nieco pretensjonalnie (patrzcie, jaki jestem fajny), ale rzecz w tym, że Majewski naprawdę spotykał się i współpracował z niezliczoną liczbą ciekawych postaci. Dość powiedzieć, że na casting do jego pierwszego amerykańskiego filmu przyszli między innymi Patrick Swayze, Kevin Costner i Tom Hanks (wszystkich odrzucił). Muzykę do drugiego z amerykańskich filmów Majewskiego napisał debiutant Hans Zimmer, a pomagał ją nagrywać Peter Gabriel.
Jednak nie (tylko) dla dykteryjek o sławnych ludziach warto książkę Majewskiego przeczytać. Tak jak w jego artystycznej biografii dokonuje się zwrot od hollywoodzkiego blichtru do niezależnych produkcji o Wojaczku czy Basquiacie i od sztuki współczesnej do malarstwa Bruegla czy Boscha, tak w książce dość szybko do głosu dochodzi Majewski-myśliciel, zastanawiający się nad istotą poezji, rolą tajemnicy i kontemplacji, urokiem matematyki i nauk ścisłych, odejściem sztuki od piękna i syntezy. Końcowe trzy rozdziały to właściwie osobne felietony (czy może nawet minieseje) o Wenecji, metafizyce hotelowych pokoi czy ucieczce współczesnych ludzi w sztuczny świat telewizji i komputerowych gier. Tego narzekania na współczesność, na upadek sztuki i jałowość naszej egzystencji jest być może trochę za dużo. A może tylko przytaczane argumenty są zbyt znane.
Ciekawsze są za to akapity poświęcone rzeczom, o których mało się dzisiaj mówi – na przykład tajemnicy: Żyć w zgodzie z prawdą, której nie trzeba wyjaśniać, albowiem docenia się tajemnicę, niezbędny element życia. Pragnienie, żeby za wszelką cenę rozświetlić mroki, logicznie wyjaśnić niewytłumaczalne, tworzyć systemy, zbyt często prowadzi do oszustw, naciąganych interpretacji, czasami do zbrodni. Dawni mistrzowie i przeżywający ich sztukę ludzie potrafili żyć z tajemnicą, kontemplować ją i cenić. Majewski zdaje się być artystą głęboko religijnym, wyczulonym na poszukiwania metafizyki w codziennym życiu i otaczającej nas naturze, skłonnym do przypominania dawnych symboli lub do tworzenia nowych. Takich jak słynna scena orania pługiem zaprzęgniętym w parę wołów wyłożonej kafelkami podłogi w supermarkecie (Onirica).
Realizacja tej sceny zajęła ekipie Majewskiego półtora roku. Półtora roku pracy dla czterdziestu sekund filmu. W książce opis przygotowań i kłopotów związanych z tym ujęciem zajmuje ponad dwie strony. Interesujące, podobnie jak wspomnienia z kręcenia filmu Młyn i krzyż: To była benedyktyńska praca, paradoksalny powrót do Średniowiecza za pomocą najnowszej technologii. Kiedy patrzyłem na pracę grafików komputerowych, miałem wrażenie, że są mnichami tworzącymi w swoich celach iluminacje, a ja jestem nadzorującym ich pracę przeorem. Ich twarze dosłownie były „iluminowane” światłem komputerowych ekranów (…) Jedno z ujęć miało 147 warstw. Komputery liczyły je przez osiem dni.
Polecam państwu Pejzaż intymny, a do kompletu proponuję dostępną w sieciowych sklepach kolekcję filmów Majewskiego. Pakiet zawiera 11 filmów: Lot świerkowej gęsi, Szklane usta, Angellus, Wojaczek, Więzień Rio (Prisoner of Rio), Rycerz (The Knight), Ogród rozkoszy ziemskich, Ewangelia wg Harry’ego, Pokój saren, DiVinities oraz Młyn i krzyż.
Ponadto w tym tygodniu polecam:
- pokaz filmu Dzikie róże z udziałem reżyserki Anny Jadowskiej – 23 stycznia o 19.00 w kinie Szkoły Filmowej
- koncert Limboskiego – 25 stycznia o 20.00 w klubie Żarty Żartami
- oprowadzanie kuratorskie po wystawie Debora Vogel – 26 stycznia o 17.30 w ms2
- galę operową z udziałem Mariusza Kwietnia i Joanny Woś – 27 stycznia o 19.00 w Filharmonii Łódzkiej
- premierę sztuki Z miłości w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego – 27 i 28 stycznia w Teatrze Jaracza.