Reakcją opozycji na zmiany w rządzie była zapowiedź rekonstrukcji gabinetu cieni. O ile raczej mi nie żal większości odwołanych ministrów z prawdziwego rządu, o tyle odwołanym opozycyjnym dublerom naprawdę współczuję. To musi być dramat dla polityka, gdy nie sprawdza się nawet w roli cienia. To jakby piłkarz nie sprawdził się w roli rezerwowego. Swoją drogą trudno wyobrazić sobie trenera, który z pełnym zaangażowaniem dokonuje roszad na ławce rezerwowych. Rysuje schematy taktyczne, usadza zawodników od najwyższego do najniższego, by po przerwie zmienić system na alfabetyczny. Być może prawdziwi znawcy potrafiliby się tym emocjonować, być może w Internecie są nawet filmy z najlepszymi przetasowaniami w boksie dla rezerwowych. Być może rezerwowym można nawet wystawiać jakieś noty za zaangażowanie w mecz i styl siedzenia na ławce. Ja odnoszę się do takich pomysłów z rezerwą.
Jak wszyscy, to wszyscy – ja też postanowiłem sobie zrekonstruować gabinet, a raczej gabineto-sypialnię. Zacząłem od przemeblowania – żeby w salonie zrobić miejsce na kredens, zabrałem do gabinetu pianino. Zajęło miejsce stacjonarnego roweru do ćwiczeń, który służył najczęściej jako wieszak na garderobę. Wolę jednak tradycyjny rower mobilny (T-mobile-bicycle). Stacjonarnej, kurzącej się atrapy wcale mi nie żal – i tak prawie z niej nie korzystałem. Co nie znaczy, że z pianina będę korzystał częściej. Niestety, szlachetny ten instrument pełni u mnie funkcję mebla typowo dekoracyjnego, choć raz do roku podejmuję próbę nauczenia się jakiegoś prostego utworu (najczęściej przed Wigilią ćwiczę Przybieżeli do Betlejem). Przez resztę roku pianino jest półką na zdjęcia, puchary i statuetki. Teraz zmieni się – coś tak czuję – w kolejną półkę na książki, pierwszy stosik już się zawiązał i zaczyna rosnąć.
Za to na biurku stosików dostatek. Obliczyłem, że w dziewięciu kupkach leży tu 121 książek. Na regałach stosuję, niczym w bibliotece, układ tematyczny. Na dole albumy o sztuce, wyżej filozofia, poezja, proza polska, proza obca, eseistyka, literatura faktu (myślałem nawet o przyklejeniu do półek cyfrowych symboli systemu UKD: 821.112.2-3 – powieść niemiecka). Za to na biurku, a także w stosach piętrzących się na podłodze, rządzi układ chronologiczny – każda kupka to plon jakiegoś okresu, książki powołane do mojego autorskiego gabinetu w kolejnych miesiącach, kwartałach czy latach. I teraz w ramach rekonstrukcji postanowiłem trochę to uporządkować – w efekcie część gromadzonego nie do końca wiadomo po co kulturowego dziedzictwa trafiła z biurka na regały, gdyż w akcie desperacji zdecydowałem się ustawiać książki w dwóch rzędach. W efekcie na półce z esejami powstał tzw. drugi rząd, w którym znaleźli się między innymi Eliade, Umberto Eco i Erich Fromm, przesłonięci Tomaszem Mannem i Czesławem Miłoszem. Ciekawa opozycja.
Potem zmieniłem lampę – nowa ma mniejszy klosz, rozpraszający w inny sposób światło. W efekcie w gabinecie powstał zupełnie inny układ cieni. Właściwie to nigdy im się nie przyglądałem, dopiero teraz. Na podłodze cień biurka i niezwykłe cienie wygiętych nóg krzesła, na ścianie cień szafki i cień obrazu, na szafie cień ażurowego szczytu metalowego łóżka. A teraz lekko popycham abażur i obraz ożywa. Cień lekko wysuniętej szuflady poszerza się i kurczy, jakby ktoś nieśmiało zaglądał do środka i szybko zmieniał zdanie. Taką mam zabawę.
Rekonstrukcji sypialni nie będzie – tu wszystko zostaje po staremu. Przy zgaszonym świetle nie widać cieni pod oczami. Myślę o ministrach, którzy obejmują swoje teki.