Ostatnio na przyjęciu posadzono mnie obok pewnego biznesmena. Rozmawialiśmy o poezji, ale to nie tak, jak myślicie – wcale nie zanudzam wszystkich dookoła pytaniami o ulubione wiersze. Biznesmen sam zaczął – o czymś trzeba było rozmawiać. Przecież nie będziemy mówić o polityce ani o dziewczynach, o pogodzie też nie, o sporcie krótko. Zatem o pracy – on zdawkowo o swoich przedsięwzięciach, ja jeszcze bardziej zdawkowo wtrącam, że redaguję książki poetyckie. I wtedy on się otwiera i miłość do Leśmiana deklaruje, a konkretnie do Dziewczyny Leśmiana – to jego ulubiony wiersz. Zgadzam się, nie tylko na potrzeby konwersacji, że Dziewczyna jest super, to chyba w ogóle najlepszy polski utwór poetycki. Tak to u nas jest: najlepszy film – ziemia (obiecana), najlepszy wiersz – dziewczyna (wydumana).
Zgadzam się więc z panem biznesmenem, ale dodaję, że ostatnio czytam Enzensbergera. Dla wielu ludzi samo nazwisko jest nie do przeczytania, a co dopiero wiersze, ale biznesmen zna i tytuły nawet wymienia. A potem dogadujemy się jeszcze co do kilku fantastycznych – naszym wspólnym zdaniem – książek. Dziwne? Nie to mnie dziwi, że biznesmeni lubią poezję i czytają poważne książki. Dziwi mnie, że te same lektury jednych prowadzą do zdobywania świata, a drugich do narzekania za murem marzeń i niemożności. Jedni w ręce biorą młoty, inni łkają, by poczuć, że są. Oczywiście łkają metaforycznie – felietonowo. A tak przy okazji – wiecie, że Leśmian naprawdę nazywał się Lesman? A wiecie, że było dwóch Bolesławów Lesmanów? A wiecie, że ten drugi też napisał świetną książkę? Receptę na miliony – historię pewnego biznesmena.
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony./ A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony./ I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o dziewczynie,
Tak Lesman-Leśmian otwiera swój genialny wiersz. Nie ma tu miejsca na szczegółową analizę (tę przeprowadziło już zresztą kilku znamienitych badaczy), ale na analizę trochę mniej szczegółową miejsce jest. Braci jest dwunastu, jak apostołów, miesięcy, znaków Zodiaku, godzin, półtonów i czego tam jeszcze – ta liczba symbolizuje całość, zupełność. 12 braci, czyli wszyscy bracia, czyli człowiek w ogóle. Człowiek, który we śnie bada mur oddzielający realność od marzenia – bada od strony marzeń. A więc po której stronie płacze dziewczyna? Chętny domysł o dziewczynie – piękna metonimia, przenosząca cechę człowieka na nazwę czynności. Przecież to nie domysł jest chętny, ale bracia, to oni chcą… no właśnie, czego oni chcą?
Według większości interpretatorów dziewczyna symbolizuje wszelkie ludzkie cele, na przykład dążenie do prawdy czy szczęścia, wiecznie wymykające się realizacji, ale stwarzające człowieka. Dążenie do celu (w gruncie rzeczy nieistotne jakiego, określałoby istotę człowieczeństwa). Idąc tym tropem, można dojść do wniosku, że dziewczyna to dla sportowca medal olimpijski, a dla polityka wygrane wybory. Dla mojego biznesmena mogłaby symbolizować firmę albo podbój giełdy. Dla dziewczyn mogłaby być symbolem fajnego chłopaka. No nie wiem… Wydaje mi się, że bracia śnią o dziewczynie – po prostu. No bo o czym mają śnić? O zwycięstwie ich kandydata w wyborach samorządowych? O zakupie nowego młota w sklepie z narzędziami? Śnią o dziewczynie, w dodatku o dziewczynie nieszczęśliwej, którą mogliby uratować. Może pokochali jedynie wyobrażenie o sobie jako o bohaterach ratujących nieszczęsną. Nic w tym złego, nie kpijmy. Marzenie, by kobietę nie tylko mieć, ale by ją zdobyć, uratować – to marzenie popycha nas do wielkich rzeczy. To nie dziewczyna ma tu wieloraką symbolikę, ale mur. Różne są mury, za którymi płaczą kobiety.
Ale ten utwór to także intrygujący, hipnotyzujący rytm. Leśmian wykorzystał nieco jednostajny rodzaj wiersza – ośmiozgłoskowiec jambiczny. Jamb to taka stopa rytmiczna, złożona z sylaby nieakcentowanej i z sylaby akcentowanej – jak stukot kół pociągu. Cztery jamby i nowy wers – tak to często wygląda. Z tym, że z jambem ten jest kłopot, że na końcu wersu musi być sylaba akcentowana, więc albo kończy się wersy jednosylabowymi słowami, albo – dodaje dziewiątą sylabę (zwie się to hiperkataleksą). Leśmian sprytnie połączył obie wersje – każdy wers Dziewczyny ma 17 sylab ze średniówką po ósmej (8 + 9), jest więc jakby sumą dwóch wersji ośmiozgłoskowca. Dzięki temu rytm jest wyrazisty, regularny, ale nie monotonny, podniosły, ale delikatny. Uwodzi, płynie. Być może to ten rytm tak się podoba… Uchwytny, ale niebanalny. Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!/ Bo to był głos i tylko – głos, i nic nie było oprócz głosu!
Ciekawe, o czym śnią oczytani biznesmeni. O swoich firmach, o nowych rynkach zbytu, o wynalazkach zmieniających świat? Czy o dziewczynach, które uratują? A może śnią o książkach, które pokażą im sens? O nowych Lesmanach, którzy opiszą ich świat?