Piekło to inni – napisał kiedyś francuski egzystencjalista. Inni ludzie – dodaje Dorota Masłowska swoją nową książką. Inni ludzie to rapowana epopeja o nieudanej jakiejś cywilizacji, wbrew tytułowi dziwnie znajomej. Utwór o matce i ojczyźnie, o siostrze, dziewczynie i kochance, o dziewczyny koleżance, o osiedlowej przewalance. Macabre dance // po polsku… się tu mówi, a przynajmniej próbuje. Bardzo śmieszna historia i smutna okropnie – bohaterowie samotni, nieszczęśliwi, na dodatek nie potrafią swojego nieszczęścia wyartykułować. Inni ludzie i ich sprawki atakują przez cienkie ściany bloków, inni ludzie nawzajem gadają sobie w głowach nie swoimi głosami.
Ta książka wygląda jak płyta, jak CD jakiejś mrocznej wokalistki. Okładka przypomina kwadratowe pudełko z grzbietem na plastikowych zawiasach, jest nawet hologram z logiem wytwórni, czyli wydawnictwa. Wydawnictwa Literackiego. A zatem płyta, ale jakaś większa, większa niż CD, lecz niż LP mniejsza. Na singiel za długa (155 stron), może raczej epka. W prawym górnym rogu amerykańskie ostrzeżenie dla rodziców o niecenzuralnych treściach. W środku wulgaryzmy polskie. Nasze. Budujące koślawą wspólnotę koślawego języka.
Grupa Doroty Masłowskiej wystąpi dziś w składzie: Aneta, Iwona, Kamil i Maciej oraz Sandra i Matka w chórkach, gościnnie różne postacie, bardziej lub mniej znane. Kamil chce wydać płytę, poza tym jest biedny i przeciekają mu adidasy. Aneta jest dziewczyną Kamila, słoikiem (słoiczką?) przybyłym na studia do Warszawy z prowincji, pracuje w Rossmannie. Rosman, Biedronka i Lidl – te nazwy często goszczą na kartach książki, są więc kolejnymi jej bohaterami. Sandra jest siostrą Kamila, a Matka – domyślcie się sami. Iwona i Maciej? Są bogaci, można powiedzieć, że z tego bogactwa poprzewracało im się w głowach (w dupach?). No i teraz akcja – Iwona kupuje u Sandry w sklepie prezerwatywy, potem zdradza Macieja z Kamilem, który za tę przysługę bierze od niej pieniądze. Jednocześnie (no bez przesady – trochę później) na parkingu sprzedaje Maciejowi towar. Telenowela na tej płycie, styl trochę latynoski. Sorry, zapomniałem o Klaudii (lajkuje Maciejowi wszystkie posty).
Fabuła nieważna (bohaterowie Masłowskiej ujęliby to dosadniej) – język się liczy. Od wielu płyt (znaczy się książek) ta sama śpiewka: Masłowska jak mało kto jest wyczulona na współczesną potoczną polszczyznę, umie naśladować jej koślawą składnię, wyłapuje typowe błędy, frazeologiczne kontaminacje, kalekie neologizmy. Parafrazując Stendhala, można powiedzieć, że jest dyktafonem przechadzającym się po gościńcu. Fakt, ma talent i słuch, wychwytuje te wszystkie anakoluty (co za słowo), inwersje, typowe nieprawidłowe sformułowania, za dużo zaimków, szczególnie dzierżawczych. Lepiej jej nie cytować, bo to wchodzi w krew, trochę wbrew, a trochę za „wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych głosowych”. Znam kilkoro czytelników Masłowskiej, którzy niby dla żartu zaczęli mówić Masłowską, podróbą Masłowskiej, Masłowską z bazarku od Ruskich. Sama Masłowska, obawiam się, mówi już Masłowską, nawet jeśli nie chce (podziękowania na końcu książki). Dlatego nie zamieszczę tu listy thebestwikicytatów z Innych ludzi.
No dobra, ale tylko jeden. Dla Iwony, której mąż sporo pracuje i całymi dniami jest ogółem w pracy, półtorej koła to nie były pieniądze, bez których nie zawiąże teraz koniec z końcem (myślał Kamil). Albo to: na własnego ciała siedziała lawecie, w panice próbując przypomnieć sobie swoje gesty i kwestie, jakby siebie miała zagrać w jakimś paradokumencie. A pretensje Anety? Do Kamila: Przychodzisz do Rosmana mego ciała, przy półkach stajesz, że niby się zastanawiasz, a obserwujesz, czy nie patrzy się ochraniarz (…) mnie upychasz po gaciach i rękawach… I do współlokatorki: No mów coś. Jak się rozmawia, to się mówi, słyszałaś o takiej rzeczy?
Język trochę jak z Pawia królowej, koncepcja jak z aluzyjnie przywołanej już Bożeny Keff. Wątek romansowy jak z siedemnastej księgi Pana Tadeusza. Rytmy bardziej hiphopowe, wszak Kamil chce wydać płytę. Chce, by jego złote myśli poznali Polacy, choć w tym pragnieniu jest w społeczeństwie dość odosobniony. Ale podkradzione z jego głowy (gardła) teksty Masłowska wydaje i ma hajs oraz sławę. I recenzję ma na SNG Kultura.
Ponadto w tym tygodniu polecamy:
- koncert Adama Bałdycha w Filharmonii – wtorek 5 czerwca o 19.00
- film Zimna wojna Pawła Pawlikowskiego – w kinach od 8 czerwca
- wystawę Metamorfizm w Centralnym Muzeum Włókiennictwa