I kto to pisze? Można narzekać na spóźniające się tramwaje, nieuprzejmych kierowców, nieostrożnych pieszych, wścibskich nieznajomych, chamskich sąsiadów, egoistycznych samobójców, wieszające się komputery, niedziałające komórki, rdzewiejące samochody, dziurawe drogi, likwidację kolei, tłok na Kasprowym, zanieczyszczenie powietrza, wycinkę drzew, głupich ministrów, słabą opozycję, poziom telewizji, kiepskie piosenki, próżnych celebrytów, hałaśliwe psy, brutalnych policjantów, opieszałe prawo, brudne pieniądze, środki czystości, skrajną lewicę, bóle ręki, złych lekarzy, brak pielęgniarek, trudną maturę, łatwe dziewczyny, prymitywnych chłopaków, rozrzutnych mężów, chciwych polityków, niepotrzebne igrzyska, drożejący chleb, nieprawdziwe masło, rozlane mleko, gwałtowne powodzie, leniwe pierogi, niemodne kapelusze, ciągły postęp, przerwy zasilania, śpieszący się świat, spóźniające się tramwaje, nieuprzejmych kierowców i tak w kółko.
Ale jeden rodzaj narzekania jest szczególnie irytujący – jest to powszechny zwyczaj narzekania na pogodę. Tak jak znane jest powiedzenie, że ludzie inteligentni nigdy się nie nudzą (to prawda!), tak warto zauważyć, że mądrzy ludzie nie narzekają na pogodę (prawda?). Gatunek ludzki przetrwał i rozwinął się dzięki przystosowaniu do zmiennych warunków przyrodniczych, do pór dnia i roku, do zmian stref geograficznych i do zmian klimatu. A teraz mamy to zaprzepaścić przez własna głupotę, której zewnętrznym przejawem jest właśnie pogodowe jęczenie i marudzenie?
Niemądry człowiek oczekuje, że po przebudzeniu będzie taka pogoda, jakiej oczekiwał i jaka pasuje do jego planów. Najlepiej, żeby cały czas było bardzo ciepło, nie padało i świeciło słońce. Pomijając już ekologiczny fakt, że po roku takiej pogody świat przypominałby krajobraz po wojnie atomowej, to takie życzenia są bardzo nierealne i można życie stracić na oczekiwaniu pomyślnych wiatrów. Należy się przystosować, najlepiej stosując się do opracowanych przeze mnie kilku prostych zasad na każdą okazję.
- Gdy świeci słońce i jest ciepło, nie spędzamy czasu na porządkach w piwnicy, oglądaniu filmów w kinie, penetrowaniu jaskiń. Należy w ten czas jeździć na rowerze, zbierać grzyby, zwiedzać kraj, grać w gry zespołowe, opalać się na leżaku, kąpać się w morzu, pływać łódką, podlewać kwiaty w ogrodzie, wieszać pranie.
- Gdy słońce nie świeci, należy albo spać, albo imprezować. Można też oglądać gwiazdy albo przedłużać ludzki gatunek. Nie ma co malować, czytać, szukać igieł w stogu siana.
- Gdy świeci słońce, ale za chmurami deszczowymi, to wtedy trzeba zabrać się za piwniczne majsterkowanie, zaległe lektury, sprzątanie łazienki, rozmowy telefoniczne, baczne obserwowanie nudzących się dzieci. Nie zalecamy wtedy opalania się, rowerowych wycieczek, futbolu, suszenia prania oraz grzybów. Spanie niewskazane, drzemka jak najbardziej.
- Gdy pada śnieg, nie zakładamy sandałków, tylko narty. To dobry czas na kulig, bitwę na śnieżki, wręczanie prezentów, kontemplowanie widoku ogrodu za oknem. Nie warto wtedy sadzić drzew, nie ma potrzeby zamiatania chodnika, nie poleca się też używania opon letnich.
- W czasie burzy nie biegamy ani nie naprawiamy anten na dachu, dobrze jest pogadać z bliskimi, wspominać i oglądać zdjęcia rodzinne. Można w piwnicy naprawiać rower na prezent dla dzieci.
- W czasie powodzi można pływać łódką, można trzymać się anteny na dachu. Stanowczo nie należy przebywać w piwnicy ani w jaskini, ale można zrobić pranie i chodzić w kaloszach lub w sandałkach, kiedy jest już wszystko jedno.
- Gdy wieje – stanowczo łódka, nie trzeba zamiatać chodnika, należy za to uważać na pranie, na antenę na dachu, na kierunek lotu śnieżek, kierunek jazdy rowerem, książki pozostawione na leżaku.
Czytelnicy sami sobie dopowiedzą, co powinno się robić, gdy jest ciepło, a co – gdy zimno. Pogoda zmienną jest, przez to atrakcyjną. Tak, pogoda jest zawsze, a dzięki filozoficznemu podejściu zawsze jest dobra, nigdy zła. Pogoda sprawia, że nasze życie jest mniej nudne i przez to znośniejsze nawet dla tych mniej rozgarniętych. No i to by było na tyle w kolejnym felietonie. Pytacie, czemu dawno nie pisałem? Ano, nie było dobrej aury, ciągle świeciło słońce, potem było ciemno, padało, grzmiało, wiało. Dziś nadeszła idealna pogoda na felieton – ciemno, zimno, sucho i cisza. Nie narzekam.
Zdjęcie i tekst – Krzysztof Golec-Piotrowski