Skusiłem się na spektakl pod tytułem Dobra Gospodyni wsłuchuje się w głos mieszkańców. Gdzie to grają? Na łódzkich osiedlach. Miały to być chyba spacery przed drugą turą, ale wyszło, jak wyszło, i są gospodarskie wizyty po reelekcji. Były nawet dzieci wręczające kwiaty (spotkanie odbywało się w szkole), były pytania i odpowiedzi. Dyrektorzy wydziałów musieli się tłumaczyć, ktoś tam spisywał problemy i postulaty. Że droga dziurawa, że autobus jeździ nie tak, jak powinien, a rower miejski – choć to miasto – nie jeździ wcale. Tego się mniej więcej spodziewałem, ale z czasem zacząłem się coraz bardziej dziwić.
Najpierw jakaś pani zażądała zerwania bruku z uliczek wokół parku. Bruk jest zabytkowy, co bardzo panią denerwowało. To może oddamy te kamienie do muzeum? – pytała. Jest XXI wiek – dodała, co miało uzasadnić słuszność jej postulatu. Pani z urzędu bezradnie rozłożyła ręce – no cóż, konserwator się uparł, co poradzić. Dla mnie park z brukowaną aleją jest akurat sporą atrakcją, ale byłem w nieujawniającej się mniejszości. Bo wszyscy raczej woleli asfalt, na swoich gruntowych uliczkach też. Asfalt lepszy, bo się nie kurzy (niby racja). Z drugiej strony po asfalcie będą jeździć szybciej, za szybko, więc niebezpiecznie. A zatem chcemy asfaltu i spowalniaczy chcemy na tym asfalcie. Ja tam wolę drogę gruntową, przynajmniej na swojej ulicy.
Następna pani zastrzegła się, że bardzo lubi zieleń, no ale bez przesady… Te stare kasztanowce – przez nie mamy ciemne pokoje i wilgotne kuchnie. Butwiejące liście śmierdzą, a korzenie rozsadzają płyty chodnikowe. W pniach robią sobie gniazda szerszenie, a podczas wiatru można dostać w łeb gałęzią. Obejrzymy i wytypujemy chore drzewa do wycinki, gałęzie przytniemy – odpowiedziała pani od miejskich drzew. W ogóle sporo tam było pań.
Ale i panowie mieli swoje pięć minut. Zażądali parkingów, no bo nie ma gdzie stawiać aut. Tu są wąskie uliczki, zabudowa szeregowa, a każdy ma dwa albo trzy samochody – narzekał pan z osiedla kolejarskich domków. Taki domek ma z pięć metrów szerokości, więc trzech samochodów przed nim nie zaparkujesz. Nieopatrznie zauważyłem, że trzy samochody to chyba przesada. Chcieli mnie zmieszać z wniesionym na butach błotem. Oddolny przekaz jest jasny: każdy ma tyle samochodów, ile chce, a obowiązkiem miasta jest zapewnienie mu parkingów, najlepiej oświetlonych i monitorowanych, nie dalej niż 100 metrów od domu.
Ale najlepsze miało dopiero nadejść. Pan z Rady Osiedla obwieścił sukces akcji protestacyjnej przeciwko noclegowni dla bezdomnych. Udało się zebrać 1000 podpisów (Byliście dzielni) i schronisko (obecny budynek w złym stanie) będzie przeniesione w taką okolicę, gdzie prawie nikt nie mieszka. Bo bezdomni – wiadomo – przeszkadzają. W parku siedzą na ławkach i śmierdzą, na przystanku autobusowym jedzą chleb ze smalcem, w krzakach za sklepem ćwiartkę obalą. Dlatego póki miasto nie wybuduje nowego schroniska trzeba zwiększyć liczbę patroli policji i straży miejskiej. I zamontować monitoring. Odstraszać ich trzeba, żeby nie siedzieli na widoku, żeby gdzieś poszli sobie na te godziny, gdy nie mogą siedzieć w noclegowni. Nie jest to łatwe – wyśle się patrol, to przejdą kawałek dalej i znowu siedzą i straszą ludzi.
O tak, jesteśmy humanitarni – z naszych pieniędzy fundujemy im schronisko i pozwalamy spać w nim przez 12 godzin. W dzień trzeba to jakoś ogarnąć, przewietrzyć. I bezdomni mogliby to uszanować, wyjść ze schroniska i zniknąć, a nie siedzieć na ławce. Ale jest na to sposób – niech strażnicy rano patrolują park i dopilnują, by bezdomni wsiedli do tramwaju i gdzieś pojechali. Na przykład na inne osiedle, gdzie aktualnie nie ma spotkania z mieszkańcami. Nie wiedzieć czemu przypomniała mi się sprawa uchodźców.
Zrozumiałem, że trochę nie pasuję do obrazka. Lubię stare bruki i drzewa rozsadzające chodniki (można naprawić), nie chcę wielkich inwestycji, nie potrzebuję trzech samochodów w rodzinie, a straż miejską najchętniej bym zlikwidował. Bezdomni – o ile nie są agresywni ani nie załatwiają się na trawniku – nie przeszkadzają mi (no może trochę). I zrozumiałem, że ludzie chcą parkingów, chcą jak najwięcej szerokich, asfaltowych dróg i festynów w wyłożonym kostką betonową parku. I że to dostaną i podziękują.