Z porannego nasłuchu radiowego. Zapraszamy do reklamy: jestem tak zmęczona, nie mam siły, a tutylejeszcze spraw do zrobienia, jaktytorobisz, że jesteś taka uśmiechnięta i wypoczęta, otóż (miałam urlop? uprawiam sporty? mąż mi pomaga?) biorę lek maxiproform, bierzesz maxiproform?, biorę maxiproform i jużjestemzdrowaiszczęśiwa, bierzcie maxiproform. Rzygamy reklamy.
Z rozważań przy śniadaniu. A gdyby tak jednak uwierzyć Przemysławowi Farmaceutycznemu w skuteczną moc suplementów i oddać mu się w szerszym spektrum, niż tylko poranne zmęczenia, wieczorne pobudzenia, zatwardzenia, rozwolnienia, wzdęcia i nieświeży oddech? „Masz problemy z pisaniem książki – weź Prozok!”. „Nie idą Ci wiersze – zażywaj Lirynium!”. „Nie chce zapalić samochód – pomoże Autofajer!”. „Dość masz nalotu codzienności – Rutynoskrobin 3 x dziennie!”. „Słabo grasz w tenisa – tylko Tenisilina!”. „Kredyt do spłaty – wypełnij puste miejsca Złotoxem!”. Społeczeństwo nareszcie będzie szczęśliwe, zamiast harować, szarpać się, pędzić daleko – każdy siedząc w domu dostąpi błogiego zadowolenia oraz poczucia spełnienia i kontroli.
Garść faktów. Amatorzy i prekursorzy działali na własną rękę. Historia zna wiele niefachowych i fragmentarycznych przedsięwzięć parafarmaceutycznych, od cesarzy rzymskich począwszy. Przytomny Witkacy przed utratą przytomności dla potomności na brzegu obrazu zapisywał, jakie środki brał na wenę i każde dziecko, idąc do muzeum, może sobie teraz przepis przepisać. Do dzieła! Nośniki reklamowe są? Są. Pasma reklamowe w mediach są? Są. Koncerny farmaceutyczne gotowe? Gotowe. Dopłaty do leków? Się zawsze zorganizuje. Jakby kto wątpił, czy to się może udać, niech przeczyta sobie w wolnej chwili „Kongres futurologiczny” Lema, wszystko tam jest opisane bardzo ładnie (jak się czego nie rozumie, można zażyć Lemedium).
Garść kolejnych pomysłów. Skoro gry komputerowe zastępują wielu ruch i prawdziwe życie, nawet dostąpiły miana sportu, skoro od lat można sobie poprawiać nastrój i urodę – czemu by farmaceutykami nie zastąpić kolejnych ludzkich aktywności. Najbardziej obiecujące wydawać się mogą halucynogenne barbiturany oddziałujące na wzrok, tak też było u Lema – biegnącemu się zdawało, że jedzie autem, a wchodzącemu po schodach – że jedzie windą. Znane jest wielu zjawisko przeceniania własnych umiejętności wokalnych, rajdowych, towarzyskich i prozatorskich po alkoholu. Genialna myśl zanotowana po imprezie w stanie upojnym rano wydaje się nieporozumieniem lub strasznym banałem. Sztuka w tym, by nie niszczyć sobie wątroby , ale też nie niszczyć sobie nastroju. Środki chemiczne trzeba dozować umiejętnie i delikatnie, z korzyścią dla ludzkości. Zadowoleni ludzie nie byliby skorzy do wojen, agresji, zazdrości, pisaliby książki i je czytali, rozkoszowali się muzyką, poezją i pogodą.
Konsternacja. Ale zaraz, czy ja o tym już gdzieś nie czytałem? No tak, „Powrót z gwiazd” Lema z opisami komórek, ekranów plazmowych, pamięci na mikronośnikach, czytnikami książek i z Internetem w scenerii miasta przypominającego Dubaj. Tylko opisy aut wymyślone w roku 1961 nie sprawdziły się, nadal samochody mają koła, mimo coraz bardziej futurystycznych kształtów. Ale czy wymowa „Powrotu…” i „Kongresu…” nie jest jednak ostrzeżeniem przed manipulacją, utratą człowieczeństwa i zanikiem tożsamości, czyli zjawiskami, które cały czas nam grożą i znajdują nowe sposoby omotania ludzkości? Lem to był genialny pisarz!
Wyliczenie. Gdyby czas zajmowany przez reklamy podarować słuchaczowi – miałby kilka ładnych lat dłuższe życie. Bez żadnych farmaceutyków!
Apel. Czytajmy Lema! Czytajmy wiersze, po konsultacjach z poetą. Bierzmy leki tylko po konsultacjach z lekarzem (nie z farmaceutą, bo ludzie w kolejce się niecierpliwią).