I data śmierci. Odejmowanie. Długość życia. Dodawanie kolejnych osób, dzielenie przez liczbę, średnia. Dla epoki. Taka procedura, taki eksperyment sobie wymyśliłem. A wszystko przez muzea i tabliczki z podpisami. Trochę tych muzeów zwiedzałem w wakacje i czytając, co oglądam – zrozumiałem, że coś mi się nie zgadza. No bo jeden, drugi, trzeci malarz z dawnych czasów żyje (oczywiście w czasie przeszłym) 60, 70, 80 lat. Któryś żył nawet 104. No zaraz, zaraz, ileż to razy słyszałem, że w średniowieczu to ludzie umierali koło trzydziestki, a czterdziestolatek to był starzec pokazywany w ówczesnej telewizji. Później wcale nie miało być lepiej, a średnia długość życia jeszcze w połowie XIX wieku nie przekraczała 40 lat (takie są oficjalne dane). No właśnie – średnia.
A zatem sprawdzam. Najpierw włoskich artystów – dane czerpię z Wikipedii. Sławni malarze XIV wieku – wychodzi mi średnia 61 lat (mimo epidemii dżumy), w XV wieku – również 61. Ale – co ciekawe – dla architektów to już 70, a dla rzeźbiarzy 73 lata. Widać są zawody zdrowsze i mniej zdrowe. Zapewne wdychanie farb gorzej wpływa na człowieka niż kucie w marmurze. Wiek XVI przynosi średnią 62 lata – Michał Anioł ją bardzo zawyża, dożył lat 89. I wcale nie był wyjątkiem: Tycjan (Tiziano Vecellio) miał na łożu śmierci lat 88, a może i więcej, bo dokładnie nie wiadomo, kiedy się urodził. Inny Vecellio – Francesco – liczył sobie 85 wiosen. Wy też możecie sprawdzić – artystów, pisarzy, królów. Trudniej sprawdzić zwykłych ludzi, chociaż malarze w tamtych czasach to byli rzemieślnicy, zawód jak wiele innych. Nie sądzę, by mieli specjalną opiekę zdrowotną czy wyjątkowy poziom życia.
No to teraz wróćmy do średniowiecza. W słynnej książce Le Goffa (Kultura średniowiecznej Europy) otwieram słownik nazw, postaci i terminów. Abelard (1079-1142) – 63 lata, Adam z Halle (1240-1288) – 48 lat, Albert Wielki (1193-1280) – 87 lat, Alfons X (1221-1284) – 63 lata, Święty Anzelm (1033-1109) – 76 lat, Arnolfo di Cambio (architekt florencki, 1250-1302) – 52 lata, Roger Bacon (1210-1292) – 82 lata, Bertran de Born (trubadur, 1140-1215) – 75 lat, św. Bonawentura (filozof, 1221-1274) – 53 lata, Bonifacy VII (papież, 1235-1303) – 68 lat. I tak dalej. Wcale nie opuszczałem młodszych, brałem, jak leci. I co wyszło? 66,7 – tyle lat żyli ludzie w średniowieczu. No jasne – nie ma tu żołnierzy (ginęli w bitwach) ani kobiet (umierały przy porodach). Ale Eleonora Akwitańska (świetnie wykształcona, niezwykle wpływowa królowa) żyła 82 lata, Hildegarda von Bingen (poetka, malarka i kompozytorka) 81 lat, a Dorotea Bucca (wykładowczyni filozofii i medycyny na Uniwersytecie Bolońskim) – 76 lat. Zdziwieni? Panie feministki zdziwione pozycją kobiet?
No to jeszcze akcent polski. Gall Anonim żył lat 79, Wincenty Kadłubek 73, a Jan Długosz – 65. Królów i książęta zostawiam już dociekliwości czytelników, a sam przechodzę do wniosków:
1. Średnia długość życia zupełnie nie oddaje stanu faktycznego. Wysoka śmiertelność niemowląt bardzo tę średnią zaniża. Po prostu w dawnych czasach umierało więcej małych dzieci. Kto przeżył ten wczesny okres – żył długo i (czasami) szczęśliwie. No chyba, że przyszła zaraza.
2. Postęp medycyny jest zaiste imponujący, jeśli chodzi o ratowanie dzieci i choroby zakaźne. Ale bez kroplówek i mierzenia ciśnienia też dawało się dożyć późnej starości.
3. Nasze wyobrażenia o dawnych czasach są raczej naiwne i nieprawdziwe. Wiedzieliście, że na średniowiecznym uniwersytecie w Bolonii katedrą medycyny kierowała przez 40 lat kobieta? I wcale nie była wyjątkiem. W pierwszej na świecie szkole medycznej w Salerno – Schola Medica Salernitana – jedną z katedr kierowała Trotula di Ruggiero, która miała zresztą wiele uczennic.
4. Wiele rzeczy można sprawdzić, wiele rzeczy warto sprawdzić. Zanim zacznie się powtarzać bajki o mrokach średniowiecza i trzydziestoletnich starcach.