Biegam od zawsze, od kiedy pamiętam. Sprzyjało temu dorastanie w malowniczych, górzystych terenach Beskidu Sądeckiego. Musiałam biegać, żeby dogonić zwierzęta, które były pod moją opieką, żeby je ochronić, musiałam biegać, żeby być pierwszą, przed rodzeństwem dotrzeć do czegoś, co było dla nas upragnione. Być może jest tak, że wtedy biegałam, bo tego wymagały surowe wiejskie okoliczności. Teraz – jestem tego pewna – biegam, bo daje mi to przyjemność i spełnienie. Bieganie jest dla mnie powiązaniem pracy ciała z pracą myśli, i właśnie ten aspekt cenię sobie w tym procesie najmocniej. Wystawianie ciała na próby, czasem ekstremalne, jak wtedy, kiedy biegnę ponad sto kilometrów górskiego ultramaratonu, pozwala mi pomyśleć, pobyć ze sobą, ale też pobyć ze światem, zbliżyć się do natury. Haruki Murakami, jeden z najbardziej znanych pisarzy, którzy sport uczynili częścią swojego życia, ale też ważnym elementem pracy twórczej, pisał w książce O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu: „Tego, co wiem o pisaniu prozy, w większości dowiedziałem się podczas codziennych biegów”. Mogłabym powiedzieć o sobie podobnie: wszystkiego, czego dowiedziałam się o pisaniu wierszy, w większości dowiedziałam się, lub uświadomiła sobie, podczas codziennych treningów. Bieganie to dla mnie praca ciała, za którą idzie intensywna praca wyobraźni.
Małgorzata Lebda, poetka startująca w ultramaratonach i biegach górskich, foto: selfie autorki