Starannie myjąc ręce ciepłą wodą z mydłem… przypomniałem sobie pana, który przez lata całe odwiedzał mnie w pracy raz na dwa-trzy miesiące. Tak mniej więcej. Wpadał bez zapowiedzi, wyposażony w płyn dezynfekujący i szmatkę. Czyścił słuchawki telefoniczne, przecierał je starannie, dziękował grzecznie i ruszał dalej. Obchodził wiele biur w śródmieściu – taką miał pracę, w jakiejś spółdzielni inwalidów zatrudniony. Podczas tego przecierania zamienialiśmy kilka słów. Kiedyś opowiedział, jak brudne mogą być słuchawki. Z jednej podobno nawet wyszedł jakiś mały robak. Dziś coraz trudniej o aparat z dużą słuchawką, nie ma też panów odkażających telefony. Ale czy te telefony są czystsze? Czy te wszystkie dotykowe ekrany nie są źródłem bakterii? A klawiatury komputerów? A piloty telewizorów? Możemy myć ręce co pół godziny, ale i tak wracamy do naszych brudnych urządzeń…
Starannie myjąc ręce ciepłą wodą z mydłem… przypomniałem sobie wizytę w teatrze i spotkanie w łazience z aktorem, który ze zdenerwowania chyba tuż przed rozpoczęciem spektaklu odwiedził kabinę, a słysząc dzwonek, rąk nie umywszy, szybko pobiegł na scenę. Przez całe przedstawienie patrzyłem, co też z tymi nieumytymi rękami wyrabia, kogo poklepuje i po czym. Pech chciał, że jego rola też uściśnięcia dłoni widzom w pewnym momencie wymagała. Podałem mu rękę z lekkim wahaniem, ale – nie będę ukrywał – w przerwie do łazienki wróciłem, umyć za niego moją rękę.
Starannie myjąc ręce ciepłą wodą z mydłem… przypomniałem sobie też pewną panią, która niedawno sprzedawała na ulicy kwiaty. Z okazji Dnia Kobiet sprzedawała i sporo chyba sprzedała, bo w centralnym punkcie miasta się ustawiła. Obserwowałem ją z okna tramwaju. Czerwoną miała twarz ze zmarznięcia i zakatarzona być musiała, bo w rękaw nos co i rusz wycierała. W pewnym momencie wysmarkała się, zatykając wprawnym ruchem jedną dziurkę, po czym wróciła do poprawiania tulipanowych wiązanek fantazyjnie przybranych (wstążkami).
Starannie myjąc ręce ciepłą wodą z mydłem… przypomniałem sobie wielu moich znajomych, którzy chusteczki higieniczne jak zapomniane już chusteczki materiałowe traktują, wcale o nich jako o jednorazowych nie myśląc. Zwijają, chowają do kieszeni, ponownie wyjmują i używają, jakby te 50 groszy na paczkę w tygodniowy plan wydatków sobie wpisali i do najbliższego poniedziałku nie mogli kupić nowych. I przypomniałem sobie wielu nieznajomych, którzy w nosie dłubiąc albo coś tam skubiąc jedynie, rąk nie myli.
Starannie myjąc ręce ciepłą wodą z mydłem… przypomniałem sobie piłkarskie mecze w telewizji oglądane, podczas których nie tylko piłkarze, ale i trenerzy zły przykład młodzieży dawali, plując i smarkając na murawę. A potem z radości po strzelonej bramce po tejże murawie ślizgali się i tarzali, z duża dozą prawdopodobieństwa w swoje (lub cudze) smarki trafiając. I nie jest to tylko przypadłość piłkarzy, także inni sportowcy, na przykład występujący w hali lekkoatleci, plują gdzie popadnie. Tę modę młodzież ochoczo przejmuje, chodniki śliną dekorując.
Starannie myjąc ręce ciepłą wodą z mydłem…przypomniałem sobie na koniec spot telewizyjny o zasadach higieny, więc jeszcze raz namydliłem dłonie, tym razem między palcami, i długo je spłukiwałem wodą. Ale myśl mnie przy tym naszła, że do tej pory takich spotów w telewizji nie widziałem i że w ogóle nikt mnie nie uczył takiego fachowego mycia rąk. Niby każdy wie, jak się to robi, ale często takie mycie rytualne umoczenie palców przypomina.
Epidemia złośliwego wirusa w końcu minie, oby nie minęła wraz z nią moda na higienę.