Któremu? Któremu kaznodziei dać lajka na internetową tacę? Wysyłam znajomym linki, porównuję liczbę wyświetleń. Lubię to – mógłbym śmiało powiedzieć o kazaniach arcybiskupa Grzegorza Rysia. Słucham w niedziele i święta. 19 kwietnia na zakończenie dostajemy historię, którą Jego Ekscelencji opowiedział zaprzyjaźniony doktor. Doktor z Polski, z łódzkiej Izby Lekarskiej, ale historia prosto z Włoch. Przypowieść o mądrym pacjencie.
93-letni mężczyzna opuszczał szpital, wyleczony z problemów oddechowych. Choroba zwalczona, ale jest rachunek – 500 euro za każdy dzień pracy respiratora. Specjalistyczne procedury kosztują – wiadomo, na szczęście płaci się po wyleczeniu. Starszy pan się popłakał, a lekarze zaczęli go pocieszać, że co tam pieniądze – grunt, że żyje. Pieniądze nie są problemem – wyjaśnił staruszek, który z innego powodu płakał. Uświadomił sobie bowiem, że przez kilka dni oddychał za 500 euro dziennie, a za 93 lata oddychania bez respiratora nic nie musiał płacić. I że ma wobec Boga wielki dług. Podobno w tym momencie popłakali się lekarze.
Tyle lat oddychania, tyle darmowego powietrza. Ale też darmowego ciepła, wschodów i zachodów słońca, darmowej wody ze źródełek, darmowego cienia w upalne dni. Darmowego zdrowia, co jest jak ser pleśniowy – wtedy smakuje, gdy się zepsuje. Nikt by się nie wypłacił, na szczęście Bóg jest hojny. Ale inni? Na przykład ptaki, które mogłyby zażądać płacenia ZAiKS-u za słuchanie ich wiosennych śpiewów. Albo kwiaty, które mogłyby domagać się odszkodowań za przymusowe stanie w wazonach. A góry mogłyby wystawić rachunek za wykorzystanie wizerunku bez ich zgody. Co byśmy musieli sprzedać, gdyby rzeki kazały nam płacić za wodę?
No dobra, to przecież tylko metafora. Rzeki nie mówią, chyba że w baśniach. Ale są jeszcze ludzie, oni też mogliby żądać pieniędzy za te wszystkie skarby. Już żądają: opłata klimatyczna za czyste powietrze, opłata za wejście do parku (narodowego), opłata za wodę. Zawsze ktoś może wykupić źródełko i wodę sprzedawać. Albo wykupić las i wprowadzić bilety. A co jeśli wykupi udziały w słońcu i każe płacić za światło dnia? Albo zatknie swoją flagę na jasnej stronie księżyca i będzie kasował za księżycową poświatę? Albo zachód słońca ogłosi spektaklem w swojej reżyserii i wytoczy proces o plagiat każdemu, kto ośmieli się patrzeć po swojemu…
Staruszek miał pieniądze, ale inni mogli nie mieć. Co wtedy? Komornik, pomoc jakiejś fundacji, internetowa zbiórka? Arcybiskup z doktorem z Izby Lekarskiej zainicjowali zbiórkę na respiratory dla łódzkich szpitali. W Anglii stuletni weteran sto razy obszedł z balkonikiem podwórko i zebrał na pomoc w walce z epidemią 28, 5 miliona funtów (stan na 24 kwietnia godzina 2.30). W Internecie darmo można obejrzeć wiele znakomitych kazań, na przykład zmarłego miesiąc temu księdza Pawlukiewicza lub ojca Raniero Cantalamessy. Poszukajcie i dajcie coś na jakąś tacę.