Zadanie z tegorocznego egzaminu ósmoklasisty. Niezbyt trudne. A jednak pewna moja znajoma twierdzi, że w klasie jej dziecka nikt sobie z tym pytaniem nie poradził. Naprawdę nikt? Ciekawe dlaczego. Zdaniem wspomnianej znajomej powodem była całkowita nieznajomość opisanych w poleceniu realiów. Pociąg? Przedział? Przodem do kierunku jazdy? Zdarza się, że uczniowie z lepszych szkół nigdy w życiu nie jechali pociągiem (a nawet jeśli jechali, to nie było w nim przedziałów). Tramwajem też nie jechali. Wszędzie wożeni są samochodami, więc nie potrafią kupić i skasować biletu. Nie potrafią też rozwiązać zadania o biletach i miejscach przy oknie. No ale przecież wszystko jest pokazane, mają podpowiedź w postaci rysunku…
Próbuję wczuć się w sytuację osoby, która nigdy nie widziała kolejowego przedziału. Czy przedstawiony rysunek w ogóle by jej coś mówił? Może zrozumiałaby go jako schemat jakiegoś tajemniczego pomieszczenia stojącego przy torach (niewykluczone, że to w nim kupuje się bilety). W dodatku te tajemnicze numerki. Konia z rzędem temu, kto rozwikła zasadę rządzącą kolejnością oznaczania miejsc w pociągach. Kto jeździł, jest do tego chaosu przyzwyczajony, kto nie jeździł – może doznać poznawczego szoku. Swoją drogą ciekawe, ilu uczniów potrafiłoby wyjaśnić, co to znaczy „konia z rzędem”. No ale to pytanie na test z języka polskiego, a my dzisiaj zdajemy matematykę.
Agnieszka chce siedzieć przodem do kierunku jazdy. Nawet ją rozumiem, ale może młodzież nie rozumie… co to znaczy „przodem do kierunku jazdy”. Nie jest to wyrażenie zbyt logiczne, może brzmieć myląco, zwłaszcza gdy na rysunku jest strzałka z napisem „kierunek jazdy”. Przodem do tego kierunku, to – logicznie rzecz biorąc – przodem do grota tej strzałki, czyli w rzeczywistości tyłem do kierunku jazdy. Może lepiej byłoby powiedzieć „przodem w kierunku jazdy”. Albo po angielsku: forward facing position. Tylko że… to nie ma większego znaczenia. Jeśli źle zrozumiemy wyrażenie albo jeśli zmienimy zwrot strzałki, albo jeśli zamienimy imiona dziewcząt – nadal będzie tyle samo (7 – zdradzę wam w tajemnicy) wariantów rezerwacji spełniających kryteria (zmienią się tylko numery miejsc przeznaczonych dla Edyty i Agnieszki).
Właściwie to można by wyrzucić rysunek i uprościć treść zadania: Edyta z Agnieszką wchodzą do pustego przedziału klasy drugiej. Edyta chce siedzieć przy oknie, a Agnieszka – przodem do kierunku jazdy. Na ile sposobów mogą wybrać miejsca, żeby spełnione były oba warunki? Może przy takim sformułowaniu pytania uczniom poszłoby lepiej? Musieliby jednak wiedzieć, jak wygląda przedział klasy drugiej – ile ma miejsc i jak są rozmieszczone. Czyli musieliby mieć pewną wiedzę pozamatematyczną, konieczną do zrozumienia zadania z treścią. Prawie zawsze w zadaniu coś takiego występuje: w zadaniach zegarowych (np. ile razy na dobę duża wskazówka dogania małą?), trzeba z reguły wiedzieć, jak wygląda zegarek z cyferblatem. W zadaniach o szalkach i ważeniu trzeba wiedzieć, jak wyglądały kiedyś wagi. Ale zawsze ktoś nie będzie tego wiedział i uzna zadanie za niesprawiedliwe (bo przecież mamy sprawdzać umiejętności matematyczne, a nie wiedzę ogólną). Dlatego nadal możliwe jest zadanie na mnożenie i dodawanie, gdyż w schemacie: Janek kupił trzy zeszyty po… i dwa pióra po… możemy zeszyty i pióra zastąpić kartami pamięci i płytami dvd, by w końcu zapytać po staremu: Ile zapłacił Janek? Gorzej z odejmowaniem – gdy wprowadzimy panią kasjerkę, która przyjęła od Janka banknot i wydała mu resztę (ile?), możemy spotkać się z zarzutem, że przecież na pewno zapłacił kartą, zegarkiem lub telefonem i żadnej reszty nie dostał.
W efekcie coraz mniej będzie zadań z treścią, gdyż coraz mniej będzie wspólnych, międzypokoleniowych doświadczeń. Zadania układają nauczyciele, których świat znacząco różni się od świata, w którym żyją uczniowie. Zadania z treścią staną się więc wkrótce zadaniami bez treści, co będzie niezłym przygotowaniem do życia zawodowego. Uzupełnij tabelę według wzoru – oto polecenie przyszłości.