Porozmawiałem sobie z profesorem, który kierował grupą badaczy pracujących nad strategią rozwoju Łodzi. Bardzo sympatyczna była to rozmowa, inteligentny i miły był to rozmówca. Potrafił wysłuchać moich argumentów, często zresztą przyznawał mi rację (i vice versa), doceniał drobne prowokacje intelektualne. Ja wcieliłem się (w moją ulubioną) rolę przenikliwego krytyka cudzych pomysłów, co w końcu doprowadziło do oczywistego w takich sytuacjach pytania: A co pan proponuje w zamian? Ma pan jakieś ciekawe koncepcje? Ponieważ domagałem się uznania roli twórców kultury, moje pomysły z tą dziedziną powinny mieć coś wspólnego.
A zatem proszę. Na mojej liście pomysłów pierwsze miejsce zajmuje lista. Lista dziesięciu najważniejszych książek o Łodzi. Trzeba ją ułożyć na podstawie publicznej dyskusji, podsumować i wyważyć głosy, w końcu stworzyć i wydać łódzki kanon literacki. Mam już przed oczami stojącą na półce serię – jednolite okładki, szlachetna oprawa z herbem miasta, być może tłoczone litery, być może bardziej nowoczesny projekt graficzny. Ważne, by wymyślił go któryś z łódzkich grafików. I żeby serię wydały łódzkie wydawnictwa (mogłyby się podzielić zleceniem i zyskiem). Całość miałaby 12 tomów – jak porządna encyklopedia: dziesięć pozycji z listy, do tego wybór wierszy o Łodzi różnych autorów. W dwunastym tomie zaproszeni do projektu eseiści opublikowaliby refleksje na temat miasta, inspirowane zaprezentowanymi w serii tytułami.
Być może w ten sposób doszlibyśmy do jakiejś wspólnej wizji, być może byłaby ona podstawą myślenia o Łodzi i budowania przyszłości miasta. Na pewno byłby to jakiś symboliczny kapitał, od którego liczone odsetki można by inwestować w edukację kolejnych pokoleń łodzian. I nie tylko. Może przeczytawszy tak wspaniałe książki, ktoś z dalekich krain zdecydowałby się – niczym XIX-wieczni osadnicy – osiedlić się tu i złagodzić skutki demograficznego kryzysu. Może ktoś wybrałby się w opisywane miejsca na zwiedzanie… Albo jakiś biznesmen postanowiłby tu zainwestować swoje miliony. Co szkodzi spróbować?
Do rzeczy więc – oto moja lista:
- Władysław Reymont – Ziemia obiecana
- Izrael Joszua Singer – Bracia Aszkenazy
- Józef Roth – Hotel „Savoy”
- Bolesław Lesman – Recepta na miliony
- Krzysztof Sowiński – Esplanada
- Piotr Sowiński – Mecz o życie
- Steve Sem-Snadberg – Biedni ludzie z miasta Łodzi
- Andrzej Bart – Fabryka Muchołapek
- Grzegorz Gortat – Zła krew
- M. Magdalena Starzycka – Na niby i naprawdę
I już? A gdzie reportaże, gdzie książki historyczne? Gdzie Piątek i Piąta? Gdzie Aleja Marty M.? No nie wszystko mogło się zmieścić, trzeba ćwiczyć trudną sztukę wyboru. Zresztą, chciałbym dać innym pole do popisu (i podpisu) – zgłaszajcie, co wam pamięć na klawiaturę przyniesie. A nuż przeczyta profesor i lepiej doradzi…
Foto: Marcin Andrzejewski