Rekonstrukcja rządu. Ministerstwa się łączą niczym pary ustawiające się do poloneza: rolnictwo z leśnictwem, edukacja z wyższym szkolnictwem, a kultura ze sportem. (Wice)premier to ostatni, co tak rządowego poloneza wodzi. Rządowym polonezem nikt już nie powozi – ministrom zbyt dobrze się dziś powodzi i na zachodnie limuzyny się poprzesiadali. Chętnie zatańczą tradycyjny polski taniec. A taniec to przecież kultura, ale i dziedzictwo narodowe, taniec to też troszeczkę sport – tu pozwolę sobie przywołać tańce na lodzie par łyżwiarskich. Jazda figurowa na kruchym lodzie to dobra metafora polityki. Noty wyborcy przyznają za styl – zupełnie jak w sztuce. Wracajmy jednak na parkiet. Minister kultury i dziedzictwa do tańca włożył już strój sarmacki, ale kontusz przepasał czarnym pasem judo, który zdobył jeszcze w młodości, zanim profesorem i ministrem został. Teraz będzie jak znalazł.
Połączenie ministerstw kultury i sportu zbiegło się z powołaniem bliskiej mojemu sercu fundacji. Fundacja SNG Kultura i Sport – jak sama nazwa wskazuje – będzie wspierać kulturę (profesjonalną) i sport (amatorski). Może się człowiek na to wsparcie jakoś załapie… w jakimś maratonie felietonowo-biegowym wystartuje? A może pindarejską (co za słowo!) odę w trzech częściach na cześć zwycięzcy triathlonu napisze i laurowy (żeby nie powiedzieć bobkowy) wieniec na skronie włoży? Kto wie…
Poezje sławiące olimpijskich medalistów mogą być wkrótce przedmiotem ministerialnych zamówień. Może też proza o Lidze Mistrzów albo malarstwo przedstawiające nasze sukcesy na żużlu. Dramat o nartach Ojca Świętego już śp. Jerzy Pilch napisał. Ale o nartach Stocha czy Kubackiego żadna pieśń jeszcze nie powstała. A może idąc dalej antycznym tropem, ministerstwo wskrzesi tradycję gimnazjonów, w których ćwiczenia fizyczne z filozoficznymi dysputami i kąpielami będziemy mogli łączyć (nacieranie nagich ciał oliwą uważałbym jednak za przesadę). Piękno ciała i harmonia ducha, kalós kai agathós. W każdej gminie inwestycja z programu gimnazjon+.
W latach 1912-1948 równolegle z zawodami sportowymi odbywała się na igrzyskach olimpijskich rywalizacja w dyscyplinach artystycznych. Złote, srebrne i brązowe medale przyznawano w poezji, epice, malarstwie, rzeźbie, architekturze i muzyce. Polskimi medalistami byli między innymi Kazimierz Wierzyński (poezja na igrzyskach w Amsterdamie), Władysław Skoczylas (grafika również w Amsterdamie) czy Jan Parandowski (nagroda za prozę podczas igrzysk w Berlinie). Nigdy nie zdobyliśmy nic w architekturze, w muzyce owszem – Zbigniew Turski skomponował utwór nagrodzony złotem na olimpiadzie w Londynie. Czy dziś mielibyśmy szanse? Czy artystów dotyczyłaby kontrola antydopingowa? Czy mieliby trenera kadry? Zgrupowania w Spale lub Zakopanem? (Kadra polskich poetów przygotowuje się do igrzysk w Tokio na specjalnym zgrupowaniu w Cetniewie. Nasi najzdolniejsi twórcy ćwiczą wytrwale rymowanie i przerzutnie).
Nie tylko starożytność i odrodzona w ruchu olimpijskim staro-nowożytność stawiały na połączenie sztuki i sportu. Średniowieczni supermeni brali udział w rycerskich turniejach, podczas których sporty walki łączyli ze śpiewaniem własnych kompozycji ku czci dam. Ludzie renesansu – wszechstronni niejako z definicji – musieli łączyć umiejętności malarskie z akrobatycznymi, by pokryć freskami sufity kaplic i pałaców. A barokowi kompozytorzy musieli mieć sporo siły, by dyrygować orkiestrą za pomocą potężnej buławy. Dziś mogliby trenować na siłowni, ładnie by wyglądali w tych swoich perukach.
Połączenie sportu z kulturą wydaje się więc naturalne. No bo jeśli nie z kulturą, to z czym ten sport połączyć? Z turystyką? Nadal trochę mało. W wielu krajach istnieją ministerstwa sportu i młodzieży, ale nie jest to chyba dobre rozwiązanie. Miesza dziedzinę życia z kategorią wiekową, sugerując, że sportu nie można uprawiać w wieku dojrzałym. Zgrywusy z Monty Pythona połączyliby Ministerstwo Sportu z Ministerstwem Głupich Kroków, ale też nie byłby to krok zbyt mądry. Ja bym Ministerstwo Głupich Kroków scalił z Ministerstwem Mądrych Kroków. Tak powstałoby Ministerstwo Kroków Wszelakich ze specjalnym Departamentem Tańców Tradycyjnych. Jeden z referatów zajmowałby się polonezami.
Piotr Rob-gliński, minister ód i ud