To są historie jak z Dürrenmatta – straszne i groteskowe zarazem. To są historie znane i opisywane, a jednak wciąż od nowa zaskakujące. No przecież wiedziałam, no przecież czytałam… a jednak.
Starsza pani dobrze sobie radzi z nowymi technologiami. Może nie wszystko dokładnie rozumie, ale w czasach, gdy instrukcje obsługi mają grubość „Ksiąg Jakubowych”, nikt przecież nie zna funkcji wszystkich przycisków. Starsza pani ma konto na Facebooku, zdjęcia z działki obrabia w programach graficznych, zamawia zakupy przez telefon i ogólnie daje radę, choć słowo aplikacja kojarzy jej się raczej z wyszywaniem niż z Internetem. Oczywiście starsza pani ma też konto w banku, a w czasie pandemii zaczęła nawet robić przelewy przez telefon. Jednym słowem – ogarnia, choć…
Historia zaczyna się od serii głuchych telefonów. Po kilku takich zdarzeniach wreszcie ktoś się odzywa i przedstawia jako oficer CBŚ. Centralne Biuro Śledcze – poważna sprawa. Równie poważny głos pyta, czy starsza pani miała ostatnio jakieś głuche telefony. Tak, miała. W takim razie będziemy obserwować sytuację, podejrzewamy, że może pani paść ofiarą oszustwa. No i jakiś czas obserwują. A potem dzwonią z ostrzeżeniem – przestępcy chcą przejąć telefon i konto bankowe. Najlepiej, gdyby starsza pani przelała pieniądze na bezpieczne konto. I podają numer. Starsza pani stara się być ostrożna. A skąd mam wiedzieć, że pan jest z policji? Teraz tylu jest oszustów. Głos w słuchawce chwali taką ostrożność i radzi, jak zweryfikować jego tożsamość. Niech pani zadzwoni teraz na 997 i sprawdzi moje dane. Przypomina imię, nazwisko i stopień.
Starsza pani dzwoni, ale zapomina najpierw się rozłączyć ze swoim rozmówcą. Wystukuje 9-9-7, a on w tym czasie przekazuje telefon koledze, który zgłasza się jako dyżurny komendy i „łączy” z oficerem, z którym starsza pani rozmawiała. Wszystko się zgadza, można przelewać. I starsza pani przelewa… wszystkie swoje oszczędności. Przez moment zamierza nawet wziąć jeszcze kredyt, by pomóc „policji” w namierzeniu oszustów. Na szczęście nie bierze. Potem chce anulować transakcję, ale jest już za późno. Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki i zawrócić kijem przepływu pieniędzy. Bank radzi zgłosić sprawę policji, policja wszczyna śledztwo. Czy uda się wytropić oszustów? Czy z podanego do przelewu konta da się odzyskać pieniądze? Na kogo to konto było założone? Czy da coś analiza bilingów?
Trzeba przyznać, że policja ostrzega i apeluje. Opisuje podobne przypadki, daje rady. Tyle tylko, że uwagi w rodzaju Przede wszystkim należy zachować ostrożność, choć niewątpliwie słuszne, są jednak mało konkretne. Albo taka podpowiedź: jeżeli dzwoni do nas ktoś, kto podszywa się pod członka naszej rodziny i prosi o pieniądze, nie podejmujmy żadnych pochopnych działań. Słusznie, jeśli nasz rozmówca się pod kogoś podszywa, lepiej nie podejmować pochopnych działań. Powiem więcej: pochopnych działań lepiej nie podejmować nigdy. Można też spytać dzwoniącego, czy się pod kogoś czasem nie podszywa, ale nie należy zbyt łatwo wierzyć w prawdziwość jego odpowiedzi. A tak poważnie: W szczególności pamiętajmy o tym, że funkcjonariusze policji NIGDY nie informują o prowadzonych przez siebie sprawach telefonicznie! Nigdy nie proszą też o przekazanie pieniędzy nieznanej osobie.
Można oczywiście zwracać uwagę na wiele konkretnych szczegółów, np. na fakt, że aby zacząć nową rozmowę, trzeba najpierw rozłączyć się z poprzednim rozmówcą, ale wszystkich szczegółów, sytuacji i tak nie da się przewidzieć. Świat nowoczesnych technologii, ale też świat (tele)marketingu zastawiają na nas sporo pułapek. Wiedza o psychologicznych mechanizmach podejmowania decyzji to także woda na młyn dla oszustów. Myślimy, że jesteśmy czujni i sprytni, ale po drugiej stronie słuchawki mamy gracza, który przewiduje trzy ruchy do przodu. Ważne, by seniorzy (nie tylko zresztą oni) nie mieli poczucia, że muszą sami znać się na wszystkim, żeby nie wstydzili się pytać, gdy dzieje się coś dziwnego (głuche telefony), żeby minimalizowali ryzyko (na przykład trzymając część oszczędności na innym koncie, ustawiając dzienny limit wypłat itp). Ważne, by ktoś im to wytłumaczył, niekoniecznie w felietonie.