Dwa tygodnie temu pisałem o nieszczęsnych mapach drogowych. Wtedy wydawało mi się, że przez długie lata będzie to najdziwniejszy termin zapożyczony z języka obcego, najdziwniejsza językowa kalka. Mapa drogowa procesu pokojowego, mapa drogowa przyjęcia euro – zdawało się, że dziwaczniej już się nie da opowiadać o czymkolwiek. A jednak… nie doceniłem (nie)zdolności językowych polityków, urzędników i tłumaczy. Kamienie milowe biją mapę drogową na głowę, na moją biedną głowę, w której się nie mieszczą. Oczywiście kamienie milowe specyficznie użyte – nie do oznaczenia przebytej odległości (mierzonej w milach) ani nawet nie jako metafora zakończenia pewnego etapu jakiejś pracy czy jakiegoś zadania. Chodzi o kamienie milowe, które Polska musi spełnić, żeby dostać wypłatę unijnych pieniędzy. Spełnić kamienie, tak jak spełnia się warunki albo marzenia. Tak się dzisiaj mówi.
Ten lingwistyczny potworek wydaje się milowym (a może nawet siedmiomilowym) krokiem naprzód w dziedzinie psucia języka. A może to krok promilowy, często spotykany w naturze, choć – przyznajmy to szczerze – raczej po wypłacie środków. Bełkotliwe wywody przed wypłatą to stawianie wozu przed koniem (ciekawe, jak przełożyliby to zdanie tłumacze w Parlamencie Europejskim). Taki koń pewnie by się uśmiał jak norka. Po czym zamiast derką otuliłby się mięciutkim, delikatnie połyskującym futrem i zasnął. Być może we śnie galopowałby swobodnie, nie zwracając uwagi na stojące przy drogach kamienie milowe. Ani na komisję, ani na krajowe plany i drogowe mapy.
Pomieszanie metaforycznych znaczeń skutkuje jeszcze większym chaosem, gdy takich kłopotliwych wyrażeń zaczynamy używać w rozbudowanych konstrukcjach zdaniowych. Kamienie milowe krok po kroku – głosi gazetowy nagłówek, co jest o tyle paradoksalne, że kroki stawiano raczej pomiędzy kamieniami milowymi, które były punktami orientacyjnymi, synonimem stałości (jak to kamienie). Rzymianie stawiali takie znaki przy drodze, dziś dziennikarze zastanawiają się, czy polska motoryzacja przejedzie przez kamienie milowe, czy da radę. Zadają też inne ciekawe pytania: Jak polskie kamienie milowe wypadają na tle niemieckich czy włoskich? Myślę, że nie powinniśmy mieć kompleksów – nasze kamienie nie ustępują najlepszym kamieniom zagranicznym. W dodatku gdyby „zostały zrealizowane”, nabrałyby dodatkowej pewności siebie – kamień spełniony jest szczęśliwszy i lepiej wypada w rywalizacji z kamieniami europejskimi.
Tak więc aktualnie podium Wyścigu Głupich Wyrażeń wygląda następująco: na pierwszym stopniu kamienie milowe, na drugim – mapa drogowa, a na trzecim brama, czyli afera, jednym słowem gate. Rzecz działa się w Ameryce na początku lat 70. W kompleksie biurowym Watergate (czyli w kompleksie Śluza) mieściła się siedziba sztabu wyborczego Partii Demokratycznej. Okazało się, że rozmowy członków sztabu były podsłuchiwane – stąd afera, na tyle słynna, że jej nazwa stała się w Polsce podstawą radosnej twórczości językowej. Rywingate to miała być afera Rywina, Orlengate – afera Orlenu. Okazuje się, że angielskie gate to po polsku afera. Za to po angielsku afera to affair (z francuskiego). Niezła afera…
Kilka lat po wybuchu afery Watergate George Lakoff i Mark Johnson opublikowali książkę Metafory w naszym życiu. Analizując rolę wyrażeń o przenośnym znaczeniu w codziennym języku, używali terminu metafory pojęciowej. Konkretne wyrażenia metaforyczne, których używamy na co dzień (często nieświadomie), mają zakorzenienie (zakorzenienie to także zleksykalizowana metafora) w pewnych ogólnych strukturach pojęciowych. O sporach, rywalizacji, sporcie, biznesie, polityce myślimy często w kategoriach wojennych – stąd kampania wyborcza, przeciwne strony barykady, kontrataki na piłkarskich boiskach oraz dziesiątki innych wyrażeń i zwrotów zaczerpniętych z pola bitwy. Równie nośna okazuje się metafora podróży (drogi) jako nazwanie procesu. Nasza mapa drogowa, nasze kamienie milowe to próby przełożenia związków przyczynowo-skutkowych czy warunkowości na kategorie czasu i przestrzeni. Dostaniecie pieniądze, jeśli coś tam zrobicie – jak to zobrazować, unaocznić? Wystarczy powiedzieć: dostaniecie pieniądze, gdy dojdziecie do trzeciego kamienia. To stary jak świat sposób – próby zawsze się przechodziło, w dorosłość się wchodziło, a w ciążę zachodziło. Trzeba z tym jakoś dojść do ładu.