Dostałem życzenia noworoczne. Mailem. Kolega wyrażał nadzieję, że nowy rok będzie lepszy od starego, przy czym chcąc nieco urozmaicić formułę życzeń, myśl tę wyraził matematycznym zapisem: 2022<2023<2024. Oby rok 2023 był lepszy (większy) niż 2022, a 2024 jeszcze lepszy oby był. Tak jakby dwa nadchodzące lata załatwił od razu tą nierównością, choć pewnie za rok też coś wymyśli miłego i pozytywnego. Zapewne chciałby dla mnie (dla wszystkich) lepszego każdego kolejnego roku. Ale czy po dwudziestu coraz lepszych latach nie przewróciłoby się nam w głowach? Czy taki nieograniczony wzrost (szczęścia, dobrobytu, pomyślności, a nawet zdrowia) jest pożądany? Bo że nie jest możliwy – to jasne.
Ale załóżmy, że znamy jakąś wróżę, złotą rybkę czy inną lampę Aladyna. Życzenia się spełniają, każdy kolejny rok jest lepszy. Poeta, który w tym roku zdobył dwie ważne nagrody, w przyszłym zdobywa trzy, a w kolejnym cztery. Tyle że w 2025 musiałby już zdobyć pięć, a w 2026 sześć wyróżnień. Może dla złotej rybki to nie problem – powołać dodatkowe kapituły, znaleźć sponsorów i napisać laudacje, ale nawet wtedy wartość tych nagród by się nieco dewaluowała. Podobnie rzecz się ma w sporcie. Powiedzmy, że jakiś biegacz był siódmy na mistrzostwach świata czy olimpiadzie. W kolejnym roku może być szósty, piąty i tak dalej. Ale gdy już zdobędzie złoty medal, poprawić ten wynik będzie mu trudno. Może oczywiście zdobyć dwa złote medale, może dołożyć rekord świata, ale co potem? Co roku poprawiać ten rekord niczym tyczkarz Bubka? Co roku poprawiać się o więcej centymetrów?
To może bogactwo? Na giełdzie można zarabiać z roku na rok coraz więcej (zwłaszcza gdy banki centralne dodrukują trochę pieniędzy). Ale czy Billowi Gatesowi bliscy życzą na nowy rok więcej pieniędzy? Raczej życzą mu zdrowia. Tu rzeczywiście – można być zdrowszym w nowym roku, można nawet być coraz zdrowszym przez ładnych parę lat. Ale w końcu to coraz lepsze zdrowie nie może się już poprawiać. Bylibyśmy bowiem jak olimpijscy bogowie, którzy zapewne nie mieli czego sobie życzyć na nowy rok. Nieśmiertelni, ale czy nie śmiertelnie znudzeni?
Może zatem po kilku latach lepszych musi następować czas gorszy (albo taki sam)? Taki przestępny rok korekcyjny, mała bessa w karnawale wiecznej hossy. Może zatem niech 2023 będzie lepszy od 2022, ale 2024 wystarczy, że nie będzie gorszy. Nie zaszkodzi niepolepszanie, jak tylko można wytrzymać na głupi sposób swój – jak pisał Białoszewski. I nie był to m’ironia. O latach gorszych, które przyjdą po tych lepszych, mówi też biblijna przypowieść o śnie faraona. Siedem krów tłustych i siedem chudych, siedem lat dostatku i siedem lat głodu. Czy 2023 będzie rokiem tłustym?
Ten przymiotnik nie ma ostatnio najlepszej prasy – tłuste jedzenie jest niezdrowe, tłuste włosy nieestetyczne, a komórki tłuszczowe uznano za wroga numer jeden urody. Chude jest dziś piękne, choć może nie dotyczy to krów (ani portfeli). Dieta ma być zrównoważona i zbilansowana, kaloryczna, bogata w wartości odżywcze, w makro- i mikroelementy. To może taki niech będzie ten nadchodzący rok – niech przyniesie równowagę, niech da energię, niech będzie bogaty w treść.