Kto jest największą dziwaczką polskiej polityki – tu zdania będą podzielone (przestrzegałbym przed pochopnymi opiniami). Wiadomo natomiast, kto lub co jest największym dziwadłem w systemie języka. To wyrazy znaczące coś i jednocześnie coś przeciwnego, przez niektórych zwane kontranimami. Moje ulubione słowo w tej kategorii to „reklamować”, oznaczające zarówno zachęcanie do zakupu, jak i żądanie zwrotu pieniędzy lub wymiany wadliwego towaru. Jasne, że najczęściej z kontekstu wynika, o co chodzi. Ale na przykład gdy aktor grający w wielu reklamach mówi: idę reklamować te idiotyczne buty – jego rodzina może mieć wątpliwości. Albo gdy ktoś wraca z roboty u rzadko płacącego pracodawcy, mówiąc: pożyczyłem pieniądze, to pożyczył komuś czy od kogoś? „Pożyczyć” to jakby wziąć i dać naraz. Albo tytułowe „opodal”, które znaczy to samo, co „nieopodal”. Jest więc swoim własnym przeciwieństwem.
No to teraz scenka rodzajowa. Mąż od kilku dni próbuje podłączyć bardzo skomplikowaną w konstrukcji wannę z hydromasażem. Mimo wielkich ambicji nie daje rady, z którejś rurki zawsze przecieka. Żona radzi wezwać fachowca, mąż sam chce za fachowca uchodzić. W końcu mówi: dobrze. Zapytany, co chciał tym „dobrze” wyrazić, odpowiada: zgodziłem się na hydraulika. Zadowolona żona czuje, że wygrała. Jest więc kolacyjka, masaż i przytulanie. Zwycięzcą jest jednak mąż, który po prostu zatrudnił się (zgodził się) jako hydraulik, by w praktyce poznać tajniki zawodu i pokonać oporną materię. Po miesiącu wanna będzie działać jak należy.
Ostatni przykład nie jest może klasycznym kontranimem, ale w pewnym kontekście… wszak zatrudniać się i być zatrudnianym to zgoła co innego. Klasycznych kontranimów jest podobno dużo więcej w języku angielskim. Być może stąd właśnie brytyjskie tradycje parlamentarne. Tego rodzaju słowa wydają się bowiem wprost stworzone do debat politycznych. Przeciwne opcje mogą wypowiadać te same zdania, mając co innego na myśli, dzięki czemu wszyscy się zgadzają.
Oto przykładowy program partii kontranimistów, który powinien zdobyć pełne poparcie: 1. Reklamować działania obecnej władzy wobec Trybunału (zgodzą się zarówno stronnicy tegoż Trybunału, jak i zwolennicy zaostrzenia kursu). 2. Pożyczać pieniądze dla ratowania budżetu (zwolennicy państwa opiekuńczego przyklasną wzrostowi wydatków, monetaryści wezmą za dobrą monetę pożyczanie innym państwom na dobry procent). 3. Zgodzić się na emigranckich robotników sezonowych (zwolennicy otwierania granic zrozumieją, że przyjmiemy na lato przybyszów ze Wschodu, reszta wyczyta, że to autorzy programu chcą wyjechać na saksy, dzięki czemu zrobią trochę miejsca w polityce).
Z takimi programami politykom łatwiej byłoby osiągnąć kompromis. Zamiast barować się w sejmie, mogliby – utwórzmy sobie mały neologizm – barować się w barze, czyli bratać się przy kielichu. Czego życzę moim czytelnikom w sylwestrową noc. Będę blisko, nieopodal.