8 października otworzyliśmy w naszej galerii kolejną wystawę. „Poszukiwanie obrazu” to wspólna prezentacja dwóch młodych malarzy, którzy tu i teraz tworzą oparte na tradycyjnych wzorcach ikony. Na wernisaż przybył Łukasz Matysik, drugi z autorów – Łukasz Kin – był nieobecny z powodu podróży.
Oprócz kilkunastu wizerunków matki Boskiej, Jezusa i świętych artysta pokazał też zaimprowizowany na potrzeby gości wernisażu warsztat twórcy ikony. Zobaczyliśmy przygotowaną do pisania (malowania) deskę, pędzle, mineralne pigmenty, a także… jajko i butelkę wina. Okazało się, że dwa ostatnie produkty służą do przygotowania tzw. tempery jajowej – farby, w której spoiwem pigmentów jest właśnie rozcieńczone winem żółtko.
Łukasz Matysik opowiadał o technice malowania, o swoich doświadczeniach z poznawaniem ikony, o kanonie i wolności piszącego ikony artysty. Wyjaśnił też pochodzenie terminu „pisanie ikony”. Otóż w języku rosyjskim nie było odpowiednika słowa malować, stąd właśnie pisanie ikon – wyrażenie o tyle trafne, że nasycone symboliką obrazy sakralne można czytać jak teksty księgi. Artysta zwrócił też uwagę na fakt, że ikona powstała jeszcze przed podziałem chrześcijaństwa na katolicyzm i prawosławie i w związku z tym nie można jej utożsamiać wyłącznie z tradycją wschodnią. Dziś kościół katolicki wraca do ikony, która zresztą zawsze była w nim obecna. Powstają nowe wizerunki, np. pokazana na wystawie ikona Świętej Rodziny, nieobecna w kanonie prawosławnym. Ikona jest z modlitwy i dla modlitwy – tymi słowami można podsumować opowieść o powstawaniu ikon, dawniej i dziś, na Wschodzie i na Zachodzie.
Wernisaż wystawy ikon panów – Łukasza Kina i Łukasza Matysiaka „Poszukiwanie Obrazu” 8 października 2016r. o 12.00 w sobotę.
Poniżej kilka słów o twórcach i ich początkach pracy z Ikoną.
Łukasz Kin
Moja przygoda z Ikoną rozpoczęła się w Liceum Plastycznym w Poznaniu, gdzie katecheta przeprowadził z nami podstawowy kurs w czasie, którego powstała moja pierwsza ikona, św. Rodzina. Kolejną była ikona Jezusa z Bożym Sercem. Proces powstawania przeżywałem bardzo głęboko, ponieważ podczas malowania trwałem na modlitwie Jezusowej „Jezu Synu Boga żywego zmiłuj się nade mną grzesznym.” Doświadczenie głębokiego pokoju i radości.
Kolejnym etapem było studiowanie w pracowni ikonograficznej prof. Albu Sorina w Rumunii. Powstały wtedy dwie duże ikony. Matki Bożej Włodzimierskiej i św. Jana Chrzciciela. Był to czas mojego zakochania się w malowaniu ikon. Profesor często powtarzał „malując ikonę trzeba być wolnym jak ptak” jak również „chcąc mieć dobre podejście do Boga ludzi i ikon trzeba być jak dziecko.” Powyższe zdania staram się stosować do tańca, którym również się zajmuję.
Po ośmiu latach przygody z Ikoną mogę przyznać rację Jerzemu Nowosielskiego, który powiedział „Ikona rzeczywiście spada z nieba. Jeśli nie jest nam to dane z góry, w ogóle nie powstaje.” Bardzo lubię momenty w procesie malowania, gdy patrząc na deskę mówię sobie, ale to brzydkie, nie umiem zrobić lepiej. Po czym rezultat końcowy zaskakuje mnie samego.
Łukasz Matysik
Ikoną zainteresowałem się już na studiach,wtedy też zrodził się pomysł aby napisać własną. Skończyło się jednak na pomyśle. Po studiach wróciłem do dawnych zamiarów, nie wszystkie materiały potrzebne do jej napisania były wtedy dostępne w takiej skali jak obecnie dlatego pierwsze 2 ikony powstały przy użyciu gotowych temper.
Po jakimś czasie pojechałem na warsztaty ikonopisania I stopnia prowadzone przez o. Jacka Wróbla i od tamtego momentu wstąpiłem na Drogę Ikony. Nie były to jedyne warsztaty w pracowni założonej przez o. Jacka ponieważ zaraz był II stopień, a później szereg warsztatów pozłotniczych.
Dla mnie każda ikona którą się zajmuję jest swego rodzaju rekolekcjami, pustynią w tym rozpędzonym świecie. Na co dzień pracuję z dziećmi. Jestem nauczycielem w przedszkolu, więc chwila spędzona z ikoną jest również dobrym sposobem na wyciszenie po pracy. Czy jest to Droga dla każdego? Z pewnością nie, zachęcam jednak każdego aby spróbował.