Italo Calvino pisał o niewidzialnych miastach, Jan Astner maluje miasta, które zobaczył. Jego wystawa to malarski dziennik podróży, każdy obraz stanowi syntetyczny portret jednego z obejrzanych, czy może raczej przeżytych, miast. Przeżytych, gdyż malarstwo Astnera nie jest zestawem kolorowych pocztówek ani abstrakcyjnych wariacji na tematy urbanistyczne. Obrazy z cyklu „Voluptuous towns” mogą kojarzyć się z planami miejscowości, ale nie są malarską kartografią. Są zapisem wrażenia, odczutego klimatu – każdy obraz jest efektem spotkania z jednym z miast: włoskich, francuskich czy polskich. „Zmysłowe” (voluptuous), bo odbierane zmysłami – wzrokiem, słuchem, węchem… Miasta dotykane w kamiennych zaułkach starówek i na słonecznych promenadach, miasta powoli smakowane.
Jak malarsko opisać miasto? Trzeba je spokojnie obserwować, by znaleźć oryginalną paletę barw, jego unikatowy rytm, nastrój , muzyczność. A potem trzeba z elementów kojarzących się z architekturą (Aster jest architektem z wykształcenia), takich jak syntetycznie ujęte okno, łuk , ściana, mur, stworzyć wielowarstwowe, palimpsestowe kompozycje. Bo każde miasto ma strukturę palimpsestu – spod widzianej na ulicach i placach codzienności wyłaniają się kolejne warstwy historii, rozmów, życia po prostu. Trzeba je tylko odczytać i… zapisać na nowo w swoim subiektywnym kodzie. Subiektywnym, ale na tyle spójnym, by odbiorca miał szansę go odczytać. O ile bowiem odczuwanie kolorów i wszelkie synestezyjne przekłady mogą być indywidualne, o tyle relacje między elementami i powstające między nimi napięcia są już w jakiś sposób sprawdzalne. Zwłaszcza gdy widzimy tytuł, sygnaturę konkretnego miejsca.
Jak pokazać miasto? Można je zamknąć w kwadratowych, zrównoważonych kompozycjach w lekko pastelowych tonacjach. Słowo tonacja jest tu jak najbardziej zasadne, gdyż parafrazując znaną frazę, można by stwierdzić, że duch synestezji unosi się tu nad rynkami „zmysłowych miast”. Dziesięć takich kwadratów znajdziemy w ostatniej (najdalszej od wejścia) części wystawy. Wcześniej, w głównym pomieszczeniu galerii (i na zdjęciu portretującym autora na tle obrazów), znajdziemy siedem prac o większym formacie prostokąta i intensywniejszych kolorach – w nich więcej jest dynamiki, ruch uliczny jest tu intensywniejszy. A co na początek, w korytarzu prowadzącym od wejścia? Tu po dwóch stronach ekspozycyjnej ścianki kilkanaście mniejszych prostokątów o mocniejszych fakturach, jakby artysta skoncentrował się bardziej na materii, na budynkach, porowatości ścian, spękaniach chodnikowych płyt.
Jeżeli szukać w historii sztuki analogii dla twórczości Jana Astnera, należałoby chyba wskazać Pieta Mondriana i jego „nowojorskie” obrazy. Próbując uchwycić istotę amerykańskiej metropolii, Mondrian odkrywał też boogie woogie, które przez wielu uważane jest za odmianę jazzu. Astner w rozmowie, którą przeprowadziliśmy podczas wieszania wystawy, przyznawał się raczej do free jazzu, ale także do… Bacha. I to się jakoś zgadza z jego obrazami – logiczna, architektoniczna konstrukcja i nałożone na nią szalone improwizacje. Tak wyglądają europejskie miasta – w obrębie murów średniowieczna struktura z centralnym placem i odchodzącymi od niego uliczkami, a na niej nadpisany karnawał wolnego rynku.
Jak zbudować miasto na obrazie? Najpierw trzeba je obserwować, potem na płótnie odcisnąć (moczoną w akrylowej farbie gąbką albo kawałkiem siatki) kolejne warstwy abstrakcyjnych znaków, także na bocznych krawędziach ramy – wszak to miasto otwarte, wychodzące poza nieistniejącą dziś ramę murów. Odciskać albo wysłaniać szablonami – pozytyw i negatyw miastotwórczego procesu, zupełnie jak budowanie i zaludnianie przestrzeni między budynkami.
Jan Astner (ur. w 1963 roku) studiował architekturę na Politechnice Warszawskiej i na University of Detroit. Uzyskał też tytuł magistra sztuki Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie studiował w pracowniach Andrzeja Bieńkowskiego oraz Jacka Sempolińskiego. Uprawia malarstwo i rysunek, eksperymentuje z innowacyjnymi technikami tworzenia obrazów. Swoje prace prezentował na wystawach i targach sztuki w Polsce, Hiszpanii, Francji, Belgii i Luksemburgu.
Wystawa „Spokój nastrojowych miast” w galerii Stacji Nowa Gdynia czynna do 23 czerwca 2022 roku.