Jednym z moich ulubionych pisarzy współczesnych jest pochodzący z Południowej Afryki John Maxwell Coetzee. Noblista, autor między innymi „Hańby” i „Czekając na barbarzyńców”. Jego ulubioną pisarką jest Elizabeth Costello, fikcyjna postać, którą Coetzee sobie wymyślił razem z jej książkami, wykładami i kontrowersyjnymi poglądami. Wybitni pisarze mają ten przywilej, że mogą sobie innych pisarzy tworzyć i się za nimi ukrywać. Mają też na tyle wyobraźni, by powoływać do życia postaci wiarygodne i intrygujące, inspirujące innych twórców. Do postaci Elizabeth Costello powraca choćby w swoich przedstawieniach czołowy twórca polskiego teatru, Krzysztof Warlikowski.
Gdy w 1999 roku postać pisarki pojawiła się po raz pierwszy w twórczości południowoafrykańskiego pisarza, polski pisarz Zbigniew Herbert od roku już nie żyje. Wspominam o nim nie bez przyczyny. W 1997 ukazał się zbiór esejów Coetzeego Obraza, poświęconych cenzurze. Jeden z rozdziałów dotyczył poezji Zbigniewa Herberta. Z kolei w zbiorze Późne eseje znajdziemy jeszcze jeden tekst Coetzeego o Herbercie (a raczej o jego poezji) – zatytułowany właśnie tak: O Zbigniewie Herbercie. Dodajmy, że pradziadek Coetzeego był Polakiem, a pradziadek Herberta Austriakiem. Elizabeth Costello jest – decyzją swego twórcy – pisarką australijską. Coetzee – swoją własną decyzją – na emeryturze opuścił Kapsztad i zamieszkał w Australii.
Pierwowzorem (zapowiedzią) postaci Elizabeth Costello jest inna Elizabeth – Elizabeth Curren, bohaterka Wieku żelaza, powieści z roku 1990. Jest śmiertelnie chorą, emerytowaną profesor literatury klasycznej. W rozmowie z rannym murzyńskim chłopcem stwierdza: Gdybyś chodził na moje wykłady o Tukidydesie, mógłbyś się dowiedzieć czegoś o tym, co dzieje się z naturą ludzką w czasie wojny. Wykłady o Tukidydesie! Autorze Wojny peloponeskiej. Pamiętacie wiersz Herberta Dlaczego klasycy? W księdze czwartej Tukidydes opowiada dzieje swej nieudanej wyprawy. Nie użala się nad sobą, mężnie znosi swój los. Tu Tukidydes i tam Tukidydes. Przypadek? A czy Czekając na barbarzyńców nie jest Raportem z oblężonego miasta? Powstanie obu utworów dzielą trzy lata – kto się kim mógł tutaj inspirować? Poza tym, że obaj zapewne czytali Kawafisa.
A może skoro Coetzee od dawna znał poezję Herberta, wzoru dla postaci Elizabeth Costello możemy poszukać u autora Pana Cogito? Pan Cogito w spódnicy? Elizabeth Cogito ze swoimi wykładami o cierpieniu zwierząt? Pan Cogito także rozmyślał o cierpieniu, próbował je nawet neutralizować poprzez opętańczą akcję na rzecz bezdomnych kotów. Ale rozmyślał też o cnocie.
Nic dziwnego
że nie jest oblubienicą
prawdziwych mężczyzn
generałów
atletów władzy
despotów
przez wieki idzie za nimi
ta płaczliwa stara panna
w okropnym kapeluszu Armii Zbawienia
napomina
Napomina na przykład policjantów, jak powinni się zachowywać – to Elizabeth Curren. Napomina autorów, jak nie powinni pisać o okrucieństwie – to Elizabeth Costello.
Którą z cnót byłaby stara panna Ela Cogito? Roztropnością? Umiarkowaniem? Sprawiedliwością? Męstwem? Chyba męstwem, na co dzień przyjmującym kształt wierności – wierności swemu powołaniu, wierności swoim przekonaniom. Bądź wierna, idź!