Dobrze jest się zaskoczyć, zwłaszcza kiedy jest to miłe zaskoczenie. Ostatnio przyjemną niespodziankę sprawiło mi malarstwo renesansowe. Nie ukrywam, że jego wczesna faza (quattrocento) nigdy nie wzbudzała we mnie większych emocji. Wydawała mi się sztuką mało nośną, sztywną, statyczną, stanowiącą niezbyt udane, ale historycznie konieczne przejście od wieku XIV do XVI. Co innego późny renesans, reprezentowany przez uznanych mistrzów: Leonarda da Vinci, Rafaela, Michała Anioła czy Tycjana.
Quattrocento zauroczyło mnie nagle, kiedy zobaczyłem obrazy piętnastowiecznych malarzy na żywo, we Florencji. Późne odrodzenie związane jest z Wenecją, natomiast jego wczesna faza miała swój początek w stolicy Toskanii. To tam po wiekach skonwencjonalizowanej, schematycznej sztuki średniowiecza, nastąpiła stylistyczna rewolucja. W obrazach pojawił się ruch i budowane perspektywą zbieżną wrażenie przestrzeni, w realistycznych twarzach portretowanych postaci – emocje. Nie od razu w ramach nowej stylistyki osiągnięto perfekcję, początkowo znajomość zasad działania perspektywy nie łączyła się z jej umiejętnym stosowaniem w praktyce, to samo dotyczy proporcji postaci i ogólnego realizmu przedstawionych scen. Skutkiem tego powstałe kompozycje zawierają w sobie napięcie między realizmem a ekspresyjną deformacją. Na tym, w moim odczuciu, polega wyjątkowe piękno włoskiego malarstwa XV wieku.
Najbardziej reprezentatywne dzieła sztuki quattrocenta znajdują się we Florencji, największa ich liczba zgromadzona jest na dwóch piętrach galerii Uffizi. Na szczególną uwagę, moim zdaniem, zasługują obrazy Giotta (jego freski obejrzeć można także w Bazylice Santa Croce), Piero della Francesci (można w Uffizi zobaczyć znany portret Federica da Montefeltro i jego żony, Battisty Sforzy), Sandro Boticellego, Fra Filippo Lippi, Giovanniego Belliniego, Paolo Uccello (rewelacyjna Bitwa pod San Romano). Freski Paolo Uccello obejrzeć można także w kościele Santa Maria Novella.
W jednym z najbardziej zatłoczonych pomieszczeń galerii Uffizy zaprezentowane jest słynne Doni Tondo, jedyny obraz tablicowy, jaki stworzył Michał Anioł. Jest to praca namalowana temperą, wykonana w 1507 roku, a błyszczy z taką intensywnością, jak gdyby wykonana była niedawno. Jest coś hipnotyzującego w tym dziele, ale obraz reprezentuje już późny renesans, o którego wyjątkowości decydują inne cechy niż w malarstwie quattrocenta.
Poza Uffizi polecam skierować się do kościoła Santa Maria Novella, gdzie można obejrzeć freski nauczyciela Michała Anioła, Domenico Ghirlandaio. Jego prace są także w kościele Santa Trinita. Innym, wartym odwiedzenia miejscem jest znajdujące się w klasztorze dominikanów Muzeum św. Marka, w którym zobaczyc można obrazy i freski autorstwa Fra Angelico. Moją uwagę, w sposób szczególny, przykuło Zwiastowanie. Jest to najbardziej harmonijny obraz, jaki znam, zorganizowany rytmicznym podziałem płaszczyzny przez znajdujące się na pierwszym planie kolumny, wiodące wzrok w głębię zastosowanej w obrazie perspektywy i odgradzające swą architektoniczną geometrią figury anioła i Maryi od natury: dającej wytchnienie, ale jednocześnie tajemniczej i groźnej.
Piszę o malarstwie, ale powinienem na koniec wspomnieć o strukturze architektonicznej, skrywającej w sobie te skarby malarstwa. Florencja jest najbardziej reprezentatywnym przykładem architektury odrodzenia, bo na wyjątkowo wielkim obszarze znajduje się się spójna, niemal w 100% renesansowa zabudowa. Przechodząc między wyrafinowanymi, bogato zdobionymi kamienicami, które wielkością dorównują ośmiopiętrowym, współczesnym blokom, nie mogłem wyjść z podziwu, jak wiele wysiłku i poświęcenia potrafili włożyć w budowę tego miasta ludzie żyjący pięćset lat temu. Nie posiadali znanej nam współcześnie technologii, można tylko sobie wyobrażać, jaki trud stanowiła wtedy realizacja tak spektakularnych założeń architektonicznych. Myślę jednak, że ludzie epoki renesansu nie zadawali sobie podobnych pytań. Prawdopodobnie nie wyobrażali sobie, że otaczający ich świat mógłby wyglądać inaczej.