Wielkopiątkowo-wielkanocny felieton chciałbym zacząć (z) rosyjskim akcentem. Bo po rosyjsku każda niedziela to воскресенье. Słowo znane z lekcji w szkole podstawowej znaczy też zmartwychwstanie, choć w czasach, gdy język Czechowa był powszechnie nauczany w polskich szkołach, o zmartwychwstaniu nie czytało się w czytankach. To niesamowite, że mimo komunizmu ta podwójność znaczenia przetrwała, choć pewnie stała się dla radzieckich użytkowników rosyjskiego przezroczysta – tak jak u nas określenie mieszkaniec Łodzi nie kojarzy się nikomu z rybakiem.
A jak jest po rosyjsku Niedziela Palmowa? Вербное воскресенье – po polsku też się podobno mówiło Wierzbna Niedziela (o wierzby łatwiej u nas niż o palmy, więc palemki z baziami robi się często z wierzbowych gałązek). Ta Palmowa (Wierzbna) Niedziela rozpoczyna Wielki Tydzień. Bo tydzień (każdy) rozpoczyna się w niedzielę, a kończy w sobotę, czyli w szabat. Niektóre kalendarze mają więc zaznaczoną na czerwono niedzielę w pierwszej od lewej kolumnie. Taki układ mam w swoim kalendarzu ściennym i trochę mnie to myli, bo jednak przyzwyczajeni jesteśmy do układu z niedzielą na końcu. Przyzwyczajeni jesteśmy, że czwartek to czwarty dzień tygodnia, a piątek – piąty. Tymczasem czwartek jest dniem czwartym po niedzieli, czyli piątym, a piątek piątym po niedzieli, czyli szóstym.
Na takiej zmianie układu kalendarza najlepiej wyszła środa, która zgodnie z etymologią jest teraz w środku. Ma trzy dni przed sobą i trzy za sobą (w kalendarzowym wierszu: trzy z lewej i trzy z prawej). Sobota jest dniem siódmym, a niedziela pierwszym w kolejnym tygodniu. Uroczyście obchodzimy pierwszy dzień tygodnia, w którym Jezus Chrystus zmartwychwstał i zesłał na Apostołów Ducha Świętego. W kręgu kultury chrześcijańskiej to niedziela jest świętem, dniem wolnym od pracy, w tradycji żydowskiej – sobota. (Gdybyśmy mieli wielokulturowe społeczeństwo, moglibyśmy mieć sklepy należące do wyznawców różnych religii. Jedne byłyby otwarte w sobotę, a inne w niedzielę i wszyscy byliby zadowoleni. Nawet niewierzący).
To teraz akcent niemiecki i angielski, czyli językowo germański. Niedziela to dzień Słońca: Sunday, Sonntag. Słońce daje światu światło. Ja jestem światłością świata – mówi Pan w Ewangelii św. Jana. W językach romańskich niedziela to dzień pański. W polskim słowo niedziela znaczy dzień bez pracy (dzień niedziałania). Ale co ciekawe – sobota znaczy mniej więcej to samo, pochodzi od hebrajskiego szabbāth. Reszta (dni tygodnia) jest matematyką. Etymologicznie rzecz biorąc – niezbyt jesteśmy pracowici, ale coś (na coś, na kogoś) liczymy. W nadchodzące Święta otwórzmy się na słowa i na innych, popracujmy nad duchowym zmartwychwstaniem. Liczę na Was. I na słońce.
* * *
Pierwsza część Wielkiego Tygodnia to były dla mnie wspaniałe rekolekcje w Duszpasterstwie Środowisk Twórczych. Ojciec Wiesław Dawidowski swoje rozważania wyprowadził z biblijnych czytań i z motywów zaczerpniętych z filmu Larsa von Triera Tańcząc w ciemnościach (podczas nauk puszczał nawet pieśni Björk). Przede wszystkim jednak mówił o odkupieniu i duchowej przemianie z takim entuzjazmem, z taką wewnętrzną radością, że potrafił tę żarliwość przekazać, zaszczepić, wesprzeć wątpiących. Takiej radości i żarliwości życzę wszystkim na Święta Wielkanocne. Spotkania mądrych ludzi i obejrzenia mądrych filmów. I trochę ruchu – ciała i ducha.
Giotto di Bondone „Zmartwychwstanie” – domena publiczna