A może za mało się modlimy? Tak w ogóle za mało, a w czasach pandemii szczególnie za mało. Patron (ojciec?) Europy, czyli święty Benedykt przekazał nam życiową dewizę Ora et labora! (módl się i pracuj), którą zmieniliśmy na Lude et labora! (baw się i pracuj), a właściwie na Labora et lude! (sami sobie przetłumaczcie). Modlitwa owszem, czasami nas zajmuje, ale często jest czymś w rodzaju higienicznego zabiegu dla duszy. Dzieciom mówiło się kiedyś: siusiu, paciorek i spać. Modlitwa przed snem – jak umycie zębów. A przecież w wojnie postu z karnawałem też można być symetrystą – postawić na równowagę modlitwy, pracy i zabawy. Czy są zakony o takiej regule?
W czasach pandemii te proporcje się zmieniły – mniej pracy, więcej zabawy (czasu wolnego). A co z modlitwą? Wiecie, kto jest świętym od epidemii i chorób zakaźnych? Czternastowieczny francuski franciszkanin (był tercjarzem, czyli świeckim zakonnikiem) o imieniu Roch. Święty Roch opiekował się chorymi na dżumę i ich uzdrawiał, a gdy sam się zaraził – ukrył się w lesie, by nikomu nie szkodzić. Według legendy choremu jedzenie przynosił do lasu pies – dlatego na obrazach często towarzyszy świętemu. Roch wyzdrowiał, a po śmierci stał się patronem chorych na choroby zakaźne, niebieskim epidemiologiem, który czczony był w całej Europie. Zbudowano setki kościołów, kapliczek i szpitali pod jego wezwaniem. Jedna z poświęconych mu kaplic stoi w lesie w łódzkich Łagiewnikach (na zdjęciu). Pojechałem tam na początku epidemii…
To był czas, gdy o chorobie mówiło się w kazaniach, gdy na zakończenie mszy (transmitowanych w Internecie) śpiewano średniowieczy hymn Święty Boże, prosząc o ochronę od powietrza. Dziś, choć zachorowań więcej, ksiądz wspomni jedynie o chorych na covid w modlitwie powszechnej – Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie! Żadnych specjalnych modlitw, żadnych litanii do Świętego Rocha, o pokucie i procesjach biczowników (nawet wirtualnych) nie wspominając. Jasne – dla współczesnego człowieka nie św. Roch, ale testy, maseczki i respiratory będą oczywistym wyborem strategii obronnej. Ale czy jedno się z drugim kłóci? Czy nie powinniśmy aby do Rocha zwrócić się o pomoc i wstawiennictwo, zwłaszcza że średnio dajemy sobie radę sami? Oczywiście modlitwa nie jest zamiast, a święcona woda nie ma własności dezynfekujących. Możemy się modlić o szczęśliwy przebieg operacji, ale i tak musimy przecież iść do szpitala.
Na pewno nie zaszkodzi, a może pomoże – tak na chłopski rozum można by przekonywać sceptyków (w każdym z nas jest coś ze sceptyka). Dla bardziej wykształconych można przywołać lekko zmodyfikowany zakład Pascala. Czym ryzykujecie, modląc się do św. Rocha? Albo bezpośrednio do Boga (niekoniecznie w kościele). Stratą czasu? Śmiesznością? Potraktujcie to jak rodzaj medytacji. Medytacja przecież uspokaja i wycisza, podobno też ogólnie wzmacnia. Módlmy się zatem o zdrowie i koniec pandemii. Po co to przekonywanie? Bo może jest to jakiś sposób – jeśli wiele osób o coś poprosi… Zdaję sobie sprawę z dziecięcej naiwności takiego postawienia sprawy, ale taka naiwność nie musi być wadą. Z drugiej strony – szczera wiara dziecka nie potrzebuje zastrzeżeń i autoanaliz
Zachować dziecięcą wiarę, a jednocześnie pracować w laboratoriach nad szczepionkami i lekami. Jak to pogodzić w jednej biednej głowie? Trudna sprawa, można powiedzieć – beznadziejnie trudna. Od spraw beznadziejnych jest Święta Rita. Modlitwa do niej bywa w takich sprawach skuteczna.
16 sierpnia – wspomnienie Świętego Rocha. To będzie niedziela, dzień wolny od pracy…
Foto: Wikimedia, Fczarnowski, link