Niby 0:0, ale z drugiej strony 59:41. Nie, to nie jest wynik rozgrywanego równolegle z meczem piłkarskim spotkania koszykarzy Meksyku i Polski. To jest statystyka posiadania piłki przez oba zespoły. To znaczy, że Polacy prowadzili swoje akcje przez 41% czasu gry, a Meksykanie przez 59%. Czyli jakby bardziej… grali w piłkę, bardziej prowadzili grę. Jeżeli tę grę wyobrazić sobie jako psa, to nasi przeciwnicy pewnie trzymali smycz, a my byliśmy jak dzieci ciągnięte na spacer przez wielkiego brytana. Z kolei Ewa Swoboda, nasza najlepsza sprinterka, na tegorocznych mistrzostwach świata w amerykańskim Eugene dotarła do półfinału. Jak sama mówi, poprawiła ostatnio start – w ćwierćfinale jej czas reakcji, czyli czas wyjścia z bloków to było 0,119 sekundy (prawie idealnie, bo poniżej 0,1 to już falstart). No to tytuł mamy z głowy.
Wysnujmy z tego tymczasową puentę – w sporcie mamy gorszą akcję niż reakcję. Idźmy dalej we wnioskach: Być może wcale nie o to chodzi, że nasi piłkarze grają defensywnie czy bojaźliwie. Może taka nas Polaków uroda, że jesteśmy raczej reaktywni. Raczej czekamy, co się stanie i na to odpowiadamy, niż sami narzucamy swój scenariusz. Pamiętacie grę Agnieszki Radwańskiej? Chyba ostatnia z wielkich tenisistek, która wolała się bronić niż atakować. Nawet Iga Świątek ma chyba lepszy return niż serwis (tak to widzę okiem laika).
Reaktywny – ten, kogo motorem działania są bodźce zewnętrzne (okoliczności, warunki, uwarunkowania), a nie wewnętrzne wartości, kogo samopoczucie i uczucia zależą od zachowania innych osób i od środowiska. Taka psychologiczna definicja. Można ją zastosować w charakterystyce dwóch typów pracownika (przeciwieństwem reaktywnego będzie wtedy proaktywny). Ten proaktywny nie boi się zgłaszać swoich pomysłów, jest zaangażowany w zadania, bierze odpowiedzialność za swój rozwój i karierę (cokolwiek by to słowo miało oznaczać). Pracownik reaktywny wykonuje polecenia szefa jak najmniejszym nakładem sił, za niepowodzenia wini innych, swoich błędów nie analizuje. Trochę jak chłop pańszczyźniany poganiany przez ekonoma.
Na ogół wolimy działać reaktywnie. Widać to choćby w podejściu do zdrowia. Nie myślimy o nim, aż się zepsuje. Wtedy tabletka, syrop, plaster, antybiotyk. W ostateczności do szpitala. Leczenie raczej objawowe, likwidacja skutków, a nie przyczyn. Profilaktyka nie jest najmocniejszą stroną naszej medycyny. Pojawia się jako hasło różnych akcji, przymiotnik profilaktyczny czasami łączy się z badaniami, dużo rzadziej – z gimnastyką czy spacerami. Rano się gimnastykować, wieczorem godzinny spacer, lepsze jedzenie (więcej naturalnych witamin i mikroelementów), mniej komputera i telewizji, przestać palić. Mniej pracy, więcej przytulania i czułego dotyku – taki opracowałem program prozdrowotny dla żony, która ciągle się przeziębia. Dla siebie też bym mógł coś przygotować, ale lepiej mi wychodzi pouczanie innych. Sam siebie będę pouczać? – jeszcze nie zwariowałem.
Reaktywną postawę widać też w naszej literaturze. Stąd dominacja gatunków na p: parodia, pastisz, parafraza, polemika, pamflet, postmodernistyczne pomieszanie z poplątaniem, a w końcu zwykłe facebookowe przypierdalanki. Ach ci tytani facebookowych sporów, mistrzowie celnych i minimalnie niecelnych strzałów, królowie ciętej riposty. Czy są pytania? – pada pytanie na spotkaniu. Na ogół nie ma, ale jeśli są, to też jakieś takie jadowite. Niechętne i krytyczne. Odpowiedzi wtedy ironiczne, w stylu: gdybym był złośliwy, to powiedziałbym, że… Nawet poezja, przynajmniej od czasów Nowej Fali, zamiast opiewać albo przynajmniej rzetelnie nazywać, ciągle z czymś polemizuje: z gazetą, z ulicą, z językiem.
No to jadę sobie rowerem koło budynku naszej łódzkiej filologii, kątem oka spozieram na studentki stojące przy ławeczkach (mimo opadów) z papierosami w dłoniach, ucha nadstawiam w nadziei na odrobinę wdzięcznego panieńskiego szczebiotu, a tu słyszę… No przecież wszystko miałaś dobrze, jedyne, do czego się przypierdoliła, to twój język. Na reakcję mam 0,2 sekundy – potem będę za daleko. Przez resztę podróży obmyślam kontratak, zastanawiam się, co mogłem im krzyknąć, układam w myślach celną ripostę, puentę felietonu. Niejeden poeta zrobiłby z tego wiersz.