Po co są dni? – pytał w słynnym wierszu Philip Larkin. I sam sobie odpowiadał, że po to, aby w nich zamieszkać i być szczęśliwym. Po co są noce? – o to nie zapytał, przynajmniej w tym wierszu. Żeby bać się ciemności? Kontemplować gwiazdy? Pisać felietony? To jeszcze jedno pytanie: Po co są dni tygodnia? Zgodnie z normą ISO 8601 kolejność dni tygodnia jest następująca: poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela. (Co byśmy zrobili bez norm ISO?). Najważniejsza niedziela, święto, punkt odniesienia. Widać to choćby w nazwie poniedziałek. A i pozostałe (z wyjątkiem soboty) to takie liczenie od niedzieli. Zatem dni tygodnia są po to, by znać czas świętowania. By w mieszkaniu, jakim są dni, odnaleźć kuchnię, jadalnię, salon, sypialnię, pokój do pracy, bibliotekę, łazienkę. Jeśli mieszkamy w dniach, to także w tygodniach i miesiącach, które są jak osiedla i dzielnice. Życie ma swoje czasowe adresy.
Według Larkina dni przychodzą i budzą nas, czyli to także żywe istoty. Te nazwy byłyby ich imionami, nazwy miesięcy można by uznać za nazwiska. Pani Środa Listopadowa, pan Wtorek Lipiec. Ale przecież są tacy ludzie. Wystarczy zajrzeć na stronę nazwiska-polskie.pl i sprawdzić, gdzie i ilu żyje Wtorków czy Sobót. I tu ciekawe statystyki: bardzo nierówno rozkłada się liczba osób o nazwiskach związanych z poszczególnymi dniami tygodnia. Najwięcej jest w Polsce Piątków – prawie 20.000, potem Sobót i Niedziel – po około 5.000. Osób o nazwisku Środa jest 1,5 tysiąca, o nazwisku Poniedziałek – niecały tysiąc. Państwa Wtorków jest ponad 400, a listę zamyka nazwisko Czwartek – tylko 133 osoby. Czemu czwartek nie cieszył się uznaniem wymyślaczy nazwisk? Nie mam pojęcia. W każdym razie weekend górą! Nie dziwi zatem fakt, że w piłkarskiej reprezentacji naszego kraju grają/grali: Krzysztof Piątek, Waldemar Sobota i Andrzej Niedziela(n), a żaden Czwartek ani Wtorek – nie wystąpił ni razu. Podobnie w kulturze: Wtorek i Czwartek nie są popularni, za to od razu nasuwa się na myśl trio: Jacek Poniedziałek, Magdalena Środa, Tomasz Piątek. Poniedziałek jest aktorem i poniedziałki ma wolne, więc trochę naciągając, można stwierdzić, że i tu weekend górą.
Pogmerałem też w statystykach dotyczących nazwisk utworzonych od nazw miesięcy. Intuicja podpowiadała mi, że królować będą kwiecień, maj, grudzień (znam osoby o takich nazwiskach). I rzeczywiście. Zaskoczeniem był dla mnie raczej fakt, że ktoś nazywa się Październik (tylko 58 osób). Napisałeś „tylko 58”? No to sobie sprawdź, ilu jest Groblińskich! Tylko 26 – ponad dwa razy mniej. Znamienne, że w takich przypadkach o innych myślę: ale dziwnie się nazywa, o sobie z dumą – rzadkie nazwisko, ho ho. Ale to taka dygresja (nikt w Polsce nie nazywa się Dygresja). Wracajmy do czwartku i października, najmniej popularnych źródeł nazwisk. Czy coś je łączy? Może pozycja w drugiej połowie, ale nie w samej końcówce. Czwartek październikiem tygodnia?
Umberto Eco narzekał kiedyś, że jego nazwisko było wielokrotnie podstawą niezbyt oryginalnej gry słów: Eco – echo. Dziennikarze, recenzenci usiłowali nadać swojemu tekstowi niebanalny tytuł i wpadali na ten sam pomysł. Tak to już jest, że pomysłów na dowcipne nawiązanie do czyjegoś nazwiska jest ograniczona liczba. Jeśli ktoś się nazywa Poniedziałek, to może się spodziewać nawiązań do filmu Nie lubię poniedziałku, Czwartek – do tłustego czwartku. Przegląd filmów reżysera o nazwisku Maj prawie na pewno będzie Maj-ówką, a panna Kwiecień od adorującego ją studenta anglistyki usłyszy zapewne, że wcale nie wygląda na najokrutniejszy miesiąc. Rzecz w tym, że autorzy tych konceptów będą przekonani, że mają niezwykłą inwencję językową. Tymczasem (prawie) wszystko już było.
Spostrzeżenie, że prawie wszystko już było, też nie jest nowe ani odkrywcze. Zapewne powstało na ten temat już z tysiąc felietonów i kilkanaście aforyzmów. Już w starożytności poeci narzekali, że wszystko już zostało napisane. Tak więc mijają dni, tygodnie, lata, wieki, a my powtarzamy to samo innymi słowami. Albo zastanawiamy się, jak czerpać z eseju Bartha. Ja zastanawiam się, jak bym zagadał do dziewczyny o nazwisku Sobota. Może: Czy jest pani sobotą wolną czy pracującą? Nie, na pewno słyszała to wiele razy. No to może: Wszystkiego najlepszego z okazji imienin kota! Albo erudycyjnie: Czy zacznie pani ze mną poniedziałek? Pretensjonalne, ale może być. Trochę jak ten felieton.