Gdy byłem mały, ulica Wersalska kojarzyła mi się z wersalkami, zwłaszcza że dochodziła do Traktorowej. Potem uczyłem się w szkole o Wersalu, ale powiązanie ulicy z Francją zajęło mi jeszcze trochę czasu. Gdy byłem mały, nazwa ulicy Inflanckiej nic mi nie mówiła, potem kojarzyła mi się raczej z inflacją niż Inflantami. Na prawidłowe rozwiązanie wpadłem znacznie później. Teraz przez Inflancką przechodzę codziennie i czasami wspominam swoje wizyty na Łotwie. Fascynujący kraj z ciekawą historią.
Towary kolonialne to według internetowej encyklopedii PWN nazwa towarów (gł. produktów spożywczych, jak kawa, herbata, ryż, przyprawy kuchenne itp.) sprowadzanych dawniej do Europy z kolonii. Kawa, herbata, ryż, pieprz, cynamon? Wychodzi na to, że Żabka to prawdziwy sklep kolonialny. Co na to bocian, latający regularnie do byłych kolonii? Ja z kolonii sprowadzałem do domu muszelki, kamyki i absurdalne pamiątki, takie jak gipsowy rozbójnik Rumcajs palący miniaturowe papieroski. Z Łotwy zaś przywiozłem sobie buteleczkę napoju o nazwie Riga Black Balsam, którego recepturę opracował w XVIII wieku ryski farmaceuta i kowal. Podobno pijała go Elżbieta II – no to mamy z angielską królową coś wspólnego.
A co ma wspólnego pierwszy akapit z drugim? Inflanty z koloniami? Wersal z niedaleką od Rygi Mitawą? Otóż właśnie dowiedziałem się, że księstwo Kurlandii i Semigalii (część dzisiejszej Łotwy) miało swoje kolonie w Afryce i na Karaibach. W Afryce to były małe osady w Gambii, w Ameryce – część wyspy Tobago. W XVII wieku 11 razy Kurlandczycy kolonizowali i czasowo zasiedlali Tobago, okresowo tracąc posiadłości na rzecz Holendrów. Ciekawe jest jednak to, że Kurlandia była wtedy lennem Rzeczypospolitej, więc Tobago niektórzy traktują jak polską kolonię. No chyba że – parafrazując feudalną zasadę – kolonia mojej kolonii (mojego lenna) nie jest moją kolonią. Kolonia Kurlandii na wyspie Tobago nazywała się Nowa Kurlandia. Dziś jedna z pięknych plaż na wyspie nazywa się Great Courland Bay. Kurlandzcy osadnicy mają tam pamiątkową tablicę, ufundowaną już za czasów niepodległego Trynidadu i Tobago.
A zatem Niemcy (Zakon Krzyżacki) skolonizowali Łotwę, ale potem zostali lennikami Polski. Ostatni wielki mistrz Gotthard Kettler został po sekularyzacji pierwszym księciem Kurlandii. Jego wnuk Jakub chciał uczynić z Kurlandii potęgę morską i kolonialną. Jego prawnuk Fryderyk Kazimierz, wszechstronnie wykształcony poliglota, postawił na kulturę. Za jego czasów wydano pierwszą łotewską książkę, rozpoczął też budowę pałacu w Mitawie, sprowadzał do swego księstwa artystów. Jednym z nich był kompozytor Johann Fischer (ten urodzony w 1646 roku, było trzech kompozytorów o takim imieniu i nazwisku), który zanim umilał czas księciu Kettlerowi, przebywał na dworze Ludwika XIV, gdzie kopiował nuty dla Jeana Baptista Lully’ego, największego francuskiego kompozytora epoki baroku. Żeby było ciekawiej, Lully urodził się we Florencji. Tak więc Włoch (z pochodzenia) zdominował muzykę francuską, a ta podbiła serca kompozytorów niemieckich i zawędrowała na dwór kurlandzki. W tym czasie Kurlandczycy kolonizowali Tobago. Wkrótce jednak samą Kurlandię podbili Szwedzi, a potem Rosjanie. Szwedzi przejęli też na moment Tobago, ale stracili wyspę na rzecz Brytyjczyków. Ci przyłączyli Tobago do Trynidadu i teraz mamy państwo o nazwie Trynidad i Tobago, o którym można usłyszeć podczas zawodów lekkoatletycznych. W 2012 roku złoty medal olimpijski zdobył w rzucie oszczepem Keshorn Walcott, co w wyspiarskim kraju wywołało euforię. Dziesięć lat później w Pekinie na igrzyskach zimowych rywalizowały dwójki bobslejowe m.in. z Niemiec, Łotwy, a także… Trynidadu i Tobago.
W programie zbliżającego się łódzkiego koncertu zespołu Altberg Ensemble znalazły się Tańce polskie (Polnische
Tänze) Johanna Fischera. Historia jest nieco splątana. A kolonie? Choć polityka kolonialna nie ma ostatnio dobrej prasy, to styl kolonialny nadal uchodzi za prestiżowy – gabinet w stylu kolonialnym świadczy o klasie właściciela. Połączenie klasyki z egzotyką podobno dobrze pasuje do starych kamienic. Na koloniach umeblowanie było mniej wyrafinowane, choć zdarzało się, że mieszkaliśmy w dawnym poniemieckim pałacu.
Altberg Ensemble, fot. Teresa Gręziak