Poszedłem do teatru. Dostałem miejsce w pierwszym rzędzie, więc całą publiczność miałem za sobą. Zanim zaczęło się przedstawienie, nie widziałem, ale słyszałem, co tam się dzieje. W drugim, a może trzecim rzędzie czas oczekiwania jakaś para umilała sobie rozmową. Nie żebym podsłuchiwał, ich szept był jednak nieco teatralny, a poza tym świetna akustyka sali robiła swoje. Dialog jakby trochę znajomy, może nie co do słowa, ale ogólnie to już gdzieś to słyszałem.
– Trzeba zadzwonić, o której przyjedziemy.
– Musimy być tak wcześnie jak ostatnio?
– Możesz przyjść później, możesz zresztą w ogóle nie iść. Zostań sobie w domu, proszę bardzo. Siedź przed telewizorem, obejrzyj sobie jakiś mecz…
– W Wigilię nie ma żadnych meczów.
– No to mamy szansę, że nas zaszczycisz swoją obecnością.
– Ale nie umawiaj się na szesnastą. Trzeba się naszykować, dojechać.
– Tylko na którą? Na dwudziestą? Może od razu przyjdziemy po pasterce?
– No nie wiem, na 17.30? 18.00?
– Przecież to są starzy ludzie, nie mogą jeść smażonej ryby tuż przed snem. Zastanów się. Ale dobrze, ja przyjadę wcześniej i pomogę, podzielimy się opłatkiem, zjemy rybę, a ty dojedziesz, gdy ci przyjdzie ochota. Możesz się zjawić o dwudziestej piątej, czemu nie…
– A ty o której chcesz być?
– O burej. Na piątą najpóźniej.
– No to w czym problem? Te pół godziny to taka różnica?
– Przecież mówiłeś, że na szóstą, czyli byłoby wpół do siódmej.
– Mówiłem 17.30-18.00. Przedział taki, widełki.
– Sam jesteś przedział. Zostań w domu, siedź sobie w gaciach i podkoszulce, tak jak lubisz. Nie będziesz musiał się szykować.
– Ale się nie obrazisz?
– Nie, skąd. Moja rodzina też się nie obrazi.
– Żartowałem, umów się na piątą.
– Zawsze na ostatnią chwilę, wszyscy będą na nas czekać.
Gong. Głos z offu prosi o wyłączenie telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych. Rozmowy na widowni milkną. Jeszcze tylko ostatnie zdanie. – Potem pogadamy, teraz ciii. – Nie uciszaj mnie ciągle.
Wchodzą aktorzy. Sztuka opowiada o małżeństwie, które nie mogło się dogadać, choć tak naprawdę się kochało. Ekspozycja – spory o byle co. Zawiązanie akcji – poznają psychologa od terapii małżeńskich. Szybka terapia, kilka spotkań ze specjalistą i harmonia powraca. Zwrot akcji – okazuje się, że psycholog też jest dziwny i samotny w dodatku (w efekcie). Role się odwracają – terapeuta zostaje poddany terapii. Małżeńskiej w tym sensie, że małżeństwo ją przeprowadza. Puenta – czasami nie jest łatwo być razem, ale samotność jest jeszcze gorsza. Kurtyna. Para z drugiego rzędu – jak wszyscy – bije brawo.