– Na Chłopki to trzeba się zapisywać – mówiła pani z biblioteki – dostępni są tylko Chłopi. Na liście bestsellerów znanej sieci księgarskiej przez kilka tygodni zajmowały pierwszą pozycję. – Porażająca lektura – stwierdziła moja znajoma. No to pożyczyłem i wziąłem się za czytanie. Mniej więcej domyślałem się, o czym to będzie, gdyż znałem poprzednią książkę Joanny Kuciel-Frydryszak. Służące do wszystkiego mówiły o ciężkim życiu służących, Chłopki są o ciężkim życiu wiejskich kobiet w dwudziestoleciu międzywojennym. Miały nawet gorzej niż służące, choć trudno tu ustalać jakąś hierarchię. Kto miał lepiej, a kto gorzej? Wtedy ciężko żyło się prawie wszystkim. Niełatwo miały włókniarki, o czym przekonywała Marta Madejska w swojej książce. Aleja Włókniarek, plac Służących, ulica Chłopek – taką trasą mogłaby iść literacka manifestacja przeciw ciężkiemu losowi kobiet.
Czytam, wyobrażam sobie to ciężkie życie, współczuję jak umiem. Ale szukam też podobieństw do współczesności, szukam analogii i śladów. No i proszę – znajduję temat antykoncepcji i aborcji. Nie powiem, że przedstawiony bezstronnie. Jest cytat z Boya i wypowiedź propagatorki planowania rodziny, są „postępowi lekarze”, są też „kręgi kościelne i konserwatywne”. Ich przedstawiciele używają oczywiście „wielkich liter i fałszywych argumentów”. No bo czy kręgi konserwatywne mogłyby używać argumentów prawdziwych? W książce pojawiają się przykłady z pamiętników i wypisy z sądowych akt. Na przykład historia Zofii z Podlasia, podejrzanej o dokonanie aborcji. Świadek zeznaje: Przechodziłem przez podwórko Zofii i usłyszałem, jak szwagier jej męża mówi, że nie wolno tracić płodu, gdyż jest to grzechem. Na to Zofia odpowiedziała: do trzeciego miesiąca nie ma żadnego grzechu. W 1937 roku uboga chłopka mówi o trzech miesiącach, czyli dwunastu tygodniach. Skąd ja to znam?
Dziś nawet politycy Trzeciej Drogi, partii niby centrowej, deklarują poparcie dla legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży (czyli do 12. tygodnia życia dziecka). Czemu akurat do dwunastego? Lewica musi ich przebić, więc proponuje dopuszczalność aborcji do 24. tygodnia. Czemu akurat do dwudziestego czwartego? Czy w dwunastym (albo dwudziestym czwartym) tygodniu ciąży coś się zasadniczo zmienia? Skąd oni wzięli ten dwunasty tydzień? Czyżby od Zofii z Podlasia? Ale skąd to przekonanie wzięła ona? Niewykluczone, że są to jakieś echa dawnych poglądów o wstępowaniu duszy w ciało. I tu dochodzimy do kwestii autorytetu. Jest niestety tak, że czyjeś słowa cytuje się i podaje jako ważne wtedy, gdy pasują do uznawanego przez nas poglądu.
W przysiędze Hipokratesa (który jest wręcz symbolem lekarskiej etyki) znajduje się zdanie, chętne dziś zapominane: Nie podam nikomu śmiertelnego leku, nawet jeśli będzie mnie prosił, ani nie udzielę nikomu takiej porady, jako też nie podam kobiecie środka poronnego. Zwolennicy dopuszczalności usuwania ciąży tego fragmentu nie cytują, za to czasami powołują się na św. Tomasza z Akwinu, który za Arystotelesem twierdził, że dusza łączy się z ciałem w pewnym momencie rozwoju płodu. Wcześniej nie mielibyśmy do czynienia z człowiekiem. Święty Tomasz z Akwinu w tysiącu kwestii nie jest dla nich autorytetem, ale akurat tutaj jego opinia byłaby ważna? A przecież żył w czasach, gdy wiedza przyrodnicza była dużo mniejsza (nie wiedziano na przykład o komórkach jajowych). Wydaje się, że właśnie biologia dostarcza argumentów dla uznania płodu za nowego człowieka od chwili poczęcia. Na przykład fakt, że komórki płodu mają nowe DNA. Ostatnio zwrócił na to uwagę profesor Adam Strzembosz w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, w którym projekt nowej ustawy aborcyjnej określił mianem niemoralnej. Adam Strzembosz był wielkim autorytetem, gdy krytykował posunięcia poprzedniego rządu. W tej kwestii już nie jest?
Podobnie było ze Zbigniewem Herbertem, idolem opozycji do połowy lat 80. Gdy zaczął zbyt mocno krytykować kolegów po piórze angażujących się w komunizm, nagle idolem dla „pewnych kręgów” być przestał. No i co w tym dziwnego? – może ktoś zapytać. Gdy autorytet się myli, trzeba się z nim nie zgadzać. Ja jednak radziłbym przynajmniej przemyśleć takie przypadki. Nie zawsze to my wiemy najlepiej. W związku z tym na koniec cytat z działacza ludowego (zaczerpnięty z książki Kuciel-Frydryszak), skierowany do mężczyzn: Przestańmy się wstydzić „babskiej roboty”, a wtedy nasze kobiety poświęciłyby na czytanie dobrych książek i gazet więcej czasu. Czytałyby Kuciel-Frydryszak, Herberta i Tomasza z Akwinu…