Zbliżają się wybory samorządowe. Byłym, aktualnym i przyszłym radnym, kandydatom na prezydentów, burmistrzów czy wójtów, a także wyborcom oceniającym wymienionych powyżej przedstawiam kilka uwag do programu polityki kulturalnej. W pewnych szczegółach program dotyczy Łodzi, ale przyda się chyba także w innych miejscowościach.
1. Polityki kulturalnej miasta czy regionu nie należy traktować jedynie jako jednego z zadań samorządu, a wydatków na kulturę jako osobnego, mało ważnego działu w budżecie. Kultura to coś więcej. Myślenie o kulturze powinno przenikać wszystkie sfery działalności zarządzających miastem. Dla przykładu – projektując inwestycje drogowe czy budowlane, powinno się uwzględniać ich wpływ na estetykę miasta, jakość przestrzeni publicznej, możliwość łączenia funkcji powstających obiektów. Wnętrza miejskich instytucji (nie tylko instytucji kultury) powinny ozdabiać kupowane od miejscowych artystów dzieła sztuki.
2. Publiczne instytucje kultury nie mogą być sterowane przez lokalnych polityków i urzędników. Dotyczy to zarówno programu działania, jak i wyborów personalnych. Stanowisk kierowniczych w instytucjach kultury nie można uważać za polityczne łupy – przeznaczone do podziału między ludzi rządzącej aktualnie grupy polityków. Jeszcze gorzej, gdy stanowiska takie stają się przechowalnią dla przegrywających wybory polityków.
3. Warunkiem pełnienia funkcji kierowniczej w instytucjach kultury powinno być wygranie konkursu albo bardzo dobre funkcjonowanie zarządzanej przez kandydata instytucji (przedłużenie kontraktu). Konkursy na stanowiska dyrektorskie muszą być przeprowadzane z jak największą jawnością, cały proces oceny kandydatów powinien być transparentny (podanie do publicznej wiadomości składu komisji z uwzględnieniem informacji, kto głosował na zwycięskiego kandydata, publikacja zwycięskiego programu, po każdym roku publikacja sprawozdania, co z programu udało się zrealizować, a czego się nie udało i dlaczego).
4. Należy uruchomić system mikrograntów i stypendiów, przeznaczonych dla artystów i pasjonatów kultury, tak by wspierać lokalne inicjatywy, organizatorów niezależnych imprez, małe wydawnictwa czy księgarnie. Dofinansować powinno się też wyjazdy pracowników samorządowych instytucji kultury na festiwale, szkolenia, wizyty studialne w innych ośrodkach, także zagranicznych.
5. Konieczne jest opracowanie listy najważniejszych, wspieranych przez miasto festiwali i podpisanie z nimi przynajmniej trzyletnich umów. Powinno to być 10-15 imprez wywodzących się z aktywności lokalnego środowiska (w Łodzi np. Cinergia, Kamera-Akcja, Festiwal Mediów „Człowiek w zagrożeniu”, Soundedit, Foto Festiwal, Festiwal Designu, Łódź Czterech Kultur, Puls Literatury, Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, Festiwal Szkół Aktorskich, Retroperspektywy, Musica Privata, Szwalnia.doc, Triennale Tkaniny, Małe Formy Grafiki). Na dofinansowanie mogłaby liczyć impreza wyrosła w swoim mieście, rozwijająca się organicznie od małego do międzynarodowego wydarzenia. Nie ma natomiast sensu przejmowanie (kupowanie) festiwali odbywających się w innych miastach, opartych na cudzych pomysłach.
6. Należy jasno określić zadania działających w strukturach miejskich wydziałów, biur, centrów i innych (różnie się nazywających w różnych miastach) podmiotów o dużym budżecie i niejasnych kompetencjach. W przypadku Łódzkiego Centrum Wydarzeń niekiedy trudno określić, jaką funkcję spełnia ta instytucja – grantodawcy, pomysłodawcy festiwali, organizatora imprez, producenta, agencji artystycznej, agencji reklamowej promującej miasto? Przykład mającego się odbyć w parku na Zdrowiu festiwalu Audioriver pokazuje, że traktowanie kultury jedynie jako elementu promocji czy atrakcji mającej przyciągnąć turystów może kolidować z potrzebami mieszkańców. Sztuka przestaje wtedy spełniać swoje estetyczne, intelektualne czy społeczne funkcje, a staje się zarzewiem konfliktu.
7. Oferta artystyczna miasta czy regionu rodzi się z bogactwa i konkurencji, w której wszystkie wartościowe propozycje powinny mieć równe szanse, ale rodzi się też z twórczej dyskusji dotyczącej podejmowanych działań. Elementem takiej społecznej kontroli wydatkowania środków powinno być powołanie niezależnego od władz pisma poświęconego kulturze. Taką rolę mogłyby też odgrywać poświęcone kulturze portale internetowe, którym można pomóc choćby udostępniając serwery i opłacając domeny. Życie kulturalne Łodzi powinno być dokumentowane, recenzowane, anonsowane.
8. Należy powołać Społeczną Radę Kultury, w skład której weszliby byli dyrektorzy instytucji kultury, profesorowie uczelni artystycznych, artyści, dziennikarze. Zbyt często marnuje się doświadczenie tych osób, a można by ich wiedzę wykorzystać. Grono to miałoby funkcje doradcze, opiniowałaby przyznawanie stypendiów i nagród. Mogłaby też być Radą Programową pisma kulturalnego.
9. Instytucje kultury powinny zostać dofinansowane – trzeba zwiększyć dotacje na pensje dla pracowników (dziś często zniechęconych niskimi zarobkami), ale też przyznać środki na działalność. Utrzymywanie placówek praktycznie sparaliżowanych brakiem możliwości działania jest marnotrawieniem środków. Na wsparcie powinny też liczyć działające od lat prywatne instytucje mające duży dorobek – na przykład prywatne teatry. Skąd wziąć na to pieniądze? Choćby z ograniczenia biurokracji, pochłaniającej coraz więcej środków – także w kulturze.
10. Należy docenić osoby wspierające kulturę własnymi środkami – mecenasów, sponsorów, darczyńców. Władze samorządowe powinny takich ludzi (takie firmy) w jakiś sposób wyróżniać. Choćby tak, jak Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które corocznie przyznaje takim osobom nagrody.