Tytuł książki Ewy Różyckiej (poza oczywistym kontekstem łódzkiej dzielnicy) może kojarzyć się z jakimś nowym określeniem gatunkowym w prozie. Bałutki to byłyby krótkie, jednostronnicowe opowiadanka, prozatorskie miniaturki, szkice do portretów ludzi, miejsc, rzeczy. Fonetyka pozwala kojarzyć tę nazwę z łódką, może z łódeczką puszczaną przez dzieci – w strumyku, ulicznej kałuży po większym deszczu. Albo w bałuckim rynsztoku. Łódeczką z łupiny orzecha albo z gazety. A w tej gazecie historie zwykłych ludzi, zapamiętane lub zasłyszane, podpatrzone na ulicy z reporterską wrażliwością scenki o sile symbolu. Bałutki. Kroniki z Ziemi Obiecanej – podtytuł precyzuje zarówno gatunek, jak i miejsce akcji. Kroniki Bolesława Prusa, a nie Jana Długosza. Co-tygodniowe zapiski z Łodzi i ze świata snów. Kartki z pamiętnika? Bloga? W zakończeniu opowiadania Smaki autorka stwierdza: To jest wpis o pewnym rodzaju szczęścia. O zgodzie na siebie i na wszystkich skromnych innych. O zgodzie na innych są tu prawie wszystkie „wpisy”. O zgodzie na innych i o spotkaniu, spojrzeniu w oczy, o spotkaniu spojrzeń.
Inni są gwiazdami na firmamencie tej prozy. Ci wszyscy ludzie, których mijam na ulicy, w sklepie, w bibliotece. Na przyjęciach, na pogrzebach, na ślubach i w szpitalach. Nie zdążę poznać ich historii – pisze Ewa Różycka we fragmencie zatytułowanym Gwiazdy. Jeśli wpiszemy tę frazę w wyszukiwarkę, wyskoczy nam strona Radia Łódź. Ewa Różycka jest tam specjalistką do spraw promocji. Niewiele więcej da się o autorce znaleźć. Na okładce nie ma notki biograficznej. Na stronie wydawnictwa (książkę opublikowało kieleckie Pewne Wydawnictwo) można znaleźć informację, że Bałutki to jej debiut prozatorski. A także przekorną zachętę do kupienia książki: To najcichsza premiera roku 2017. Szewc bez butów chodzi? Szkoda, bo ta znakomita książka warta jest nagłośnienia.
Tych krótkich opowieści jest 112, zebranych w dziesięć części. Te części – podobnie jak większość opowiadań – mają jednowyrazowe tytuły: Obrusy, Kuchnie, Klatki, Podwórka, Chodniki, Kawiarnie, Galerie, Księgarnie, Furtki i Świątynie. Klatki – oczywiście schodowe, galerie – oczywiście handlowe. Furtki – do innych światów. Z każdą częścią książki perspektywa się rozszerza. Zaczynamy od stołu i wspomnień dzieciństwa, by stopniowo otwierać się na świat (z przyległościami). Aż po Bardzo nieporadne świadectwo wiary. To ostatnie opowiadanie ma najdłuższy tytuł w całej książce. Właściwie to jeszcze tylko Wróżby wiśniowych drzewek, Dziesiąte piętro, Sześć kredek i Cztery słowa to tytuły składający się z więcej niż jednego słowa. Reszta wygląda jak spis treści znanej książki Bronki Nowickiej – Zydelek, Witryna, Kluczyki, Torebka, Notatnik. Nazwy rzeczy, które występują w tych historiach jako mniej lub bardziej ważny rekwizyt, o które zaczepia się pamięć, czasami nazwy miejsc, które uruchamiają ciąg skojarzeń. Prawdę mówiąc, wolałbym więcej tych dłuższych tytułów.
Ale Ewa Różycka jest oszczędna. Najczęściej pisze krótkimi, pojedynczymi zdaniami. Czasami równoważnikami zdań. Jakby szkicowała sytuację szybkimi kreskami. Sklep Wranglera. W jednej z kabin znika dziewczyna. Dziewczynka właściwie. Domyślam się, że mierzy dżinsy. Wzięła dwie pary: błękitne i szare. Ciężka kotara nie chroni intymności. Kilka, kilkanaście centymetrów prześwitu. Jej towarzysz, również dziecko. Wzrok wbity w posadzkę, mleczne policzki. I nagle, nic się nie stało!… Krwisty rumieniec. -Nie podglądaj, Kubuś. Głos małej zaczepny, słodki. Z tej oszczędności zabrakło chyba spójnika przed nic się nie stało, jakiegoś choć, mimo że. Jest za to puenta, której nie zdradzimy. Te puenty czasem dopowiadają za dużo, ciążąc ku aforyzmom o życiu w rodzaju Szczęście, że świat zaczyna się na nowo po każdym obudzeniu. Czasami w narracji króluje dialog – precyzyjny, naturalny, żywy. Z takiego dialogu rodzą się najlepsze puenty. Kubusiowi nie wolno podglądać, ale autorce wolno podsłuchiwać.
Ten styl kojarzy się z prozą Kornela Filipowicza. Jeżeli tak, to Bałuty (cała Łódź) będą „ukochaną prowincją”. Czy to jest książka łódzka? Wiele z tych historii mogło się rozegrać wszędzie. Traumy dzieciństwa, szczęśliwe i nieszczęśliwe historie miłosne, wojenne wspomnienia, małe tajemnice. Ale kilka fragmentów jest bardzo łódzkich. Na przykład Balkony – letnia elegia dla brzydkich czynszówek, zdaniem miasta niewartych remontu. Ich jedyna ozdoba – żeliwne barierki, siostry singerowskich maszyn do szycia – zostają skute, oczywiście dla bezpieczeństwa, mieszkańców i przechodniów. Starsza pani zabierająca z balkonu pelargonie symbolem miasta? Naszego miasta. Albo tradycja letnich dociepleń bloków. Zdaniem autorki starsi mieszkańcy bloków kochają te remonty, bo mogą podsłuchać pełnych energii młodych robotników. Nie jestem pewien… ale co do samej sytuacji zgoda. Skuwanie i docieplanie, i wspólny mianownik – starzy mieszkańcy w oknach.
Zastanawiam się, gdzie w tych opowiadaniach jest ktoś, kto to wszystko wypowiada – często w pierwszej osobie. W niektórych opowiadaniach wspomina swoje dzieciństwo, losy swojej rodziny, w innych jest jedynie powiernicą dla bliższych i dalszych znajomych, w kilku – bezosobowym narratorem, który w trzeciej osobie relacjonuje wydarzenia. Z prawie każdej miniaturki czegoś o tej bohaterce-narratorce możemy się dowiedzieć, ale jest to wiedza fragmentaryczna, raczej zadanie dla rekonstruktora przekazywanej w strzępkach biografii. Dzieciństwo na wsi i – po przeprowadzce – na łódzkim osiedlu, przyjaciółki, macierzyństwo, przeprowadzki. Jakieś miłosne historie – tylko w kawiarnianych rozmowach ze znajomymi i w rodzinnych legendach. Narratorka skrywa się za swoimi bohaterami, roztapia w historiach spotykanych ludzi. A przecież jest, przez całą książkę daje nam sygnały, zaprasza do siebie i… niespodziewanie się wycofuje. Intryguje.
Ponadto w tym tygodniu polecam:
- Koncert Dominik Wania Trio (jazzowe opracowanie muzyki Ravela) w Filharmonii Łódzkiej – wtorek 3 kwietnia o 19.00.
- Czytanie performatywne Alina Szapocznikow – Szukała do przodu i spotkanie z Markiem Beylinem w Muzeum Sztuki ms2 – środa 4 kwietnia o 18.00
- Premierę sztuki Otchłań w Teatrze Jaracza – piątek 6 kwietnia o 19.00
- Debatę Rozważania o problemie narodu w Łódzkim Domu Kultury – 9 kwietnia o 18.00
- Koncert duetu Bolewski – Tubis w Łódzkim Domu kultury – 7 kwietnia o 20.00