Głośne Wesele Jana Klaty rozpoczęło XXIV Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Głośne muzyką zespołu Furia, głośne jako ostatni akord dyrektorowania reżysera w Teatrze Starym, ale też głośne jako uwspółcześniona, pesymistyczna wizja Polski. Klata chce być jak Wyspiański – bezlitosny w prowadzonej z wnętrza weselnej izby obserwacji, a jednocześnie przejęty losem kraju, ironiczny, a jednocześnie liryczny. A kaz tyz ta Polska? – pyta Panna Młoda. – A jest jedna mała klatka – odpowiada poeta. Klata i klatka, w której puka serce. A to Polska właśnie.
Miłość w czasach popkultury – to i wesele w popkulturowej tonacji. Wesele Klaty to poprawiny po Weselu Smarzowskiego. Chciwość, pijaństwo, mordobicie i prostacki podryw. Prostacki, ale inteligentnie pokazany. Znakomitym pomysłem reżysera jest powtarzanie przez Dziennikarza tej samej kwestii do kolejnych kobiet, łącznie z paniami siedzącymi na widowni. A nuż któraś da się zbałamucić! Z drugiej strony półnaga sanitariuszka prosto z powstania budzi skojarzenia z Uprising zespołu Sabaton (skojarzeniu sprzyja muzyka). Zawisza Czarny wcale nie jest czarny – jest biało-czerwony, a raczej biało-czerwona. Trzeci przykład popkulturowych odniesień to choreograficzne układy z Thrillera Michaela Jacksona. Chocholi taniec, którego brakuje w zakończeniu, jest lejtmotywem pierwszego aktu – chocholi taniec zombie. No i jest jeszcze złoty róg zawinięty w foliówkę i Wernyhora z dziecięcą pozytywką.
Co Klata chce nam tym wszystkim powiedzieć? Że nasze polskie narodowe tańce to dance macabre? Rytuał przy pustej kapliczce (element scenografii Justyny Łagowskiej)? Że to wszystko – zgodnie ze słowami z monologu Gospodarza – lalki, szopka, podłe maski, farbowany fałsz, obrazki? Orzeł na koszulce Czepca też? Kosy w rękach chłopów też? To wszystko pozy, udawanie? I w czym nadzieja? W mąceniu wody kaduceuszem przez Stańczyka-Klatę?
Spektakl pełen teatralnych atrakcji, zwłaszcza w pierwszym akcie. Ale te atrakcje szybko mogą się znudzić. Znudzić mogą się układy taneczne i niezmienna przez cały spektakl scenografia, znudzić mogą nawet pomysły na widma, każden jeden bardzo oryginalny. Wtedy zostaje tekst, bardzo dobrze podawany przez aktorów. Czasami zgodnie z melodią i rytmem oryginału, czasami wbrew niemu, z gubieniem rymu, czasami wolno, z łamaniem fraz lub przeciwnie – z groteskowym przyspieszeniem, brawuro. Często ironicznie, ale niekiedy zaskakująco poważnie. Wbrew pozorom to przedstawienie stoi słowem, tekstem Wyspiańskiego, któremu Klata zaufał i który mieni się znaczeniami w aktorskich interpretacjach. Być może tu jest klucz do budowania wspólnoty – w podejmowanym wciąż na nowo dialogu z tradycją, z najważniejszymi dziełami naszej kultury.
Są też rozwiązania dyskusyjne, na przykład ciąża Panny Młodej. Rozumiem, że miał to być obyczajowy szczegół pokazujący rozdźwięk między deklarowaną (choćby przez Księdza) naiwnością wiejskiej dziewczyny a stanem faktycznym. Ale o tej ciąży nikt w ogóle nie wspomina (bo nie ma tego w dramacie), a w dodatku Panna Młoda mówi o przyciaśnie zeszytej zakładce gorseta. (Być może jednak aktorka naprawdę jest w ciąży – wtedy to inna sprawa). Albo Jasiek, który przywołany przez Gospodarza do wypełnienia misji, na scenie zjawia się z dyndającym przyrodzeniem. Po co? W przypadku Stańczyka rubaszność scenicznego żartu tłumaczy się błazeństwem postaci – tutaj jest daniną dla teatralnej mody. Nie wiem też, po co na ekranach z boku sceny pojawiały się – brzmiące niekiedy groteskowo – tłumaczenia tekstu na angielski. Może realizatorzy zbytnio się przejęli „międzynarodowością” festiwalu.
Zakończmy jednak czymś pozytywnym, bo to była naprawdę „wielka rzecz”. Długie owacje oczywiście na stojąco, zresztą spora część publiczności całe przedstawienie oglądała w ten właśnie sposób, więc trudno by akurat do oklasków usiadła. Obłożenie widowni dorównywało obłożeniu sal weselnych – jak tak dalej pójdzie bilety na inaugurację Festiwalu trzeba będzie rezerwować z dwuletnim wyprzedzeniem.
Foto – materiały festiwalowe
W tym tygodniu polecam:
- Wykład Olgi Tokarczuk na Wydziale Filologicznym UŁ – 7 marca o 17.00
- K. – spektakl Teatru Polskiego z Poznania na Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych – 11 marca o 19.00
- płytę duetu Bolewski-Tubis pod tytułem Lunatyk – premiera 9 marca
- wystawę Boże dzieci poematy w ms2