Niezwykły reportaż z Łodzi 1884-1918 – taki podtytuł nadał swej książce Jacek Kusiński. Wyżej na pierwszej stronie okładki widnieje napis złożony jakby z powycinanych z gazety liter: Szalone miasto. Szalony jest również sam pomysł na książkę – autor przejrzał archiwalne numery łódzkich gazet i pogrupował dłuższe artykuły i króciutkie notatki według klucza… adresowego. Otrzymaliśmy w efekcie zbiór informacji sprzed ponad 100 lat, prezentujący wydarzenia rozgrywające się pod konkretnymi adresami. Ulica po ulicy (układ alfabetyczny), z każdej kilka domów. Niektóre niewiele się zresztą od tamtej pory zmieniły, co możemy zobaczyć na współczesnych zdjęciach poszczególnych posesji. Całość uzupełniają ogłoszenia drobne i anonse, czasami przedrukowane w oryginalnej formie graficznej. 380 stron historii Łodzi – pokazanej przez szczegół, w kalejdoskopowym zbliżeniu. A na tylnej stronie okładki cytat z Józefa Rotha: …wokół było dość zabawne miasto, mieszkało w nim wielu dziwnych ludzi, czegoś podobnego nie spotyka się w świecie…
Książka powstała z wycinków pochodzących z łódzkich gazet wydawanych w latach 1884-1918. Dłuższe artykuły i notatki dziennikarzy przeplatane są drobnymi ogłoszeniami zwykłych ludzi. W sumie otrzymujemy w miarę pełny obraz życia miasta. Oczywiście – tak jak dzisiaj – w doniesieniach ówczesnych dziennikarzy dominują materiały sensacyjne (napady, wypadki). Ale są też relacje z wyboru rabina, informacje o wydarzeniach kulturalnych, miejskich inwestycjach (znajomo brzmi artykuł o oddaniu nowego dworca kolejowego w centrum Łodzi). Wszystko opisane nieco archaicznym dla nas językiem, z dużo większą niż dziś bezpośredniością. Na przykład „Dziennik” z 1887 roku informuje o licytacji skrzynki ryb wędzonych, nieodebranej ze stacji kolejowej. Skrzynka przybyła w dniu 15 (27) kwietnia r.b. ze stacyi Warszawa za frachtem pośpiesznym Nr. 9424 od Imrota na okaziciela. Widać dużo mniejszą ochronę prywatności – gazety bez skrupułów podają adresy i personalia bohaterów wydarzeń, jakby nie znały RODO.
A ogłoszenia – to po prostu poezja. Zaginęła waliska przewiązana sznurkiem z książkami naukowemi, jadąc z Pabianic do Łodzi. Łaskawy znalazca rzeczy odnieść na ulicę Mikołajewską No9, Mencel (pisownia oryginalna). Miłośnik książek naukowych wozi je w walizce przewiązanej sznurkiem. W dodatku zupełnie nie przejmuje się składnią swojego tekstu. No to jeszcze jedna zguba: Zgubiono na podwórzu przy ulicy Mikołajewskiej 40 rewolwer systemu „Browning”. Uprasza się o łaskawe zwrócenie takowego za nagrodą… Albo taka wiadomość: Kupię damskie siodło. Potrzebna bona niemka. Jazda konna i nauka niemieckiego – gotowy zestaw zajęć (poza)lekcyjnych.
Teksty pochodzą z kilku łódzkich gazet: „Rozwoju”, „Dziennika”, „Nowej Gazety Łódzkiej”, „Nowego Kuriera Łódzkiego”, „Godziny Polski”. Wybór jest oczywiście decyzją autora, który przewertował setki stron, wydobywając to, co – jego zdaniem – najciekawsze.
Spotkanie z autorem – 16 kwietnia o 17.00 w WBP im. marsz. Józefa Piłsudskiego.